Chociaż dzisiejsza sesja nie przyniosła już tak spektakularnego wyskoku WIG20 jak w piątek (dziś indeks zyskał 1,05 proc., a w piątek ponad 3 proc.), to jednak obie sesje mają ze sobą dużo wspólnego. Podobnie jak w końcówce minionego tygodnia, spora część zwyżki to zasługa ostatnich minut handlu. Podczas gdy przed końcowym fixingiem WIG20 zyskiwał ok. 0,5 proc., to później w jednej chwili podskoczył o drugie tyle.
Trzeba też jednak przyznać, że chociaż popyt do odważnego działania przystąpił znów dopiero w ostatnim momencie, to jednak w trakcie sesji nie pozwalał sprzedającym na zdobycie kontroli nad sytuacją. Najbardziej widoczne to było wczesnym popołudniem, kiedy udało się powstrzymać WIG20 przed spadkiem poniżej poziomu piątkowego (również „wyciągniętego” w górę na fixingu) zamknięcia.
W największym stopniu w górę popchnęły indeks notowania KGHM. Zwyżka kursu o 2 proc. to paradoksalnie m.in. efekt trzęsienia ziemi w Chile, które wywołało obawy przed spadkiem produkcji miedzi w tym kraju i automatycznie wywindowało ceny tego surowca. Bardzo słabo prezentował się dziś za to BRE Bank (-3,4 proc.), który obok wyników finansowych podał plany gigantycznej emisji akcji.
Rano otuchę posiadaczom akcji przyniósł najnowszy odczyt wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu, który okazał się wyższy od oczekiwań (52,4 pkt).