Na zamknięciu wczorajszych notowań WIG20 był o 2,04 proc. wyżej niż w środę (2495,13 pkt). – Zachowanie naszej giełdy wpisuje się w to, co się dzieje na świecie. Na większości parkietów także są osiągane roczne rekordy – mówi Marek Juraś z UniCredit CAIB. Jeszcze większym zainteresowaniem cieszyły się akcje na giełdzie tureckiej. Tamtejszy indeks zyskał prawie 3,5 proc. i zbliża się do rekordu wszech czasów.
Analitycy UniCredit CAIB spodziewają się, że w II kwartale rynki akcji ustanowią lokalne szczyty, które nie zostaną pobite przez co najmniej kilka kolejnych miesięcy. Do wczorajszego szturmu na papiery na polskiej giełdzie należy jednak podchodzić bardzo ostrożnie. Pokonanie przez WIG20 styczniowego szczytu wcale nie musi oznaczać kontynuacji trendu, choć analiza techniczna może to sugerować.
Właśnie dobiega końca sezon publikacji wyników finansowych spółek za ubiegły rok. Po fatalnym, kryzysowym 2008 r. kolejny miał być dużo lepszy, na co – sądząc po wzroście giełdowych indeksów – liczyli inwestorzy. Czy jednak faktycznie wyniki firm w 2009 r. uzasadniają kilkudziesięcioprocentowe zwyżki? Niekoniecznie. W 2009 r. łączny zysk netto wszystkich giełdowych firm wzrósł zaledwie o 1 proc. Co druga spółka miała kłopoty ze zwiększeniem sprzedaży. Jeśli przyjąć, że lepiej dopiero będzie, to być może popyt, jaki obecnie obserwujemy, jest uzasadniony. Tyle tylko, że po bardzo słabych danych o sprzedaży detalicznej, które opublikował w środę GUS, lepiej wcale być nie musi. Kilka banków obniżyło wręcz swoje prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego.