Nie bać się prywatyzacji energetyki

- Poszukiwanie wpływów do budżetu wygrało z ideą konkurencji. Przejęcie Energi obniży też możliwości inwestycyjne PGE - pisze Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka

Aktualizacja: 24.09.2010 20:46 Publikacja: 23.09.2010 01:10

Nie bać się prywatyzacji energetyki

Foto: Rzeczpospolita, Mirosław Owczarek MO Mirosław Owczarek

Red

Decyzja ministra skarbu w sprawie prywatyzacji gdańskiej Energi wywołała ożywioną dyskusję. Mam nadzieję, iż również w świecie polityki będzie ona miała poważny charakter.

Trzeba bowiem odpowiedzieć na zasadnicze na tym etapie polskiej transformacji pytanie: jakie powinny być skala, zakres i sposób realizowania przekształceń własnościowych w naszym kraju. Trzeba bowiem mieć świadomość, iż stosunek do prywatyzacji polskiej gospodarki zdecydowanie różni programowo działające w Polsce partie polityczne.

Część polityków uważa, iż prywatyzacja ,,sreber rodowych’’, czyli największych polskich przedsiębiorstw (kopalnie, elektroenergetyka, gazownictwo, petrochemia) jest niedopuszczalna z punktu widzenia suwerenności ekonomicznej naszego państwa.

Będące w opozycji do tych poglądów konserwatywno-liberalne środowiska polityczne opowiadają się za konsekwentnym odchodzeniem od własności państwa w gospodarce. Wyjątkiem jest podstawowa infrastruktura komunikacyjna i przesyłowa. Powinna ona pozostać własnością państwa, na którym ciąży zapewnienie równoprawnego, opartego na transparentnych zasadach dostępu do niej konkurującym na rynku podmiotom.

[srodtytul]Oddanie Energi PGE to nie prywatyzacja[/srodtytul]

Państwo swoje cele (np. bezpieczeństwo energetyczne) zrealizować może poprzez pozostające w jego kompetencji funkcje regulacyjne. Takie koncepcje w swoim programie przedstawiała Platforma Obywatelska. I w wyniku wyborów uzyskała mandat do ich realizacji.

Dlatego tak duże zdziwienie wśród ekonomistów wywołała decyzja o rozpoczęciu procedury sprzedaży państwowej spółki Energa, największej w Polsce, zaliczanej do największych w Europie Środkowo-Wschodniej, Polskiej Grupie Energetycznej. PGE jest spółką notowaną na Giełdzie Papierów Wartościowych, w której Skarb Państwa posiada 85 proc. akcji.

Utworzono ją w procesie konsolidacji polskiej elektroenergetyki, którego efektem było powstanie czterech pionowo zintegrowanych podmiotów (PGE, Enea, Tauron, Energa). Proces ten, ze względu na fakt znaczącej przewagi konkurencyjnej Polskiej Grupy Energetycznej (ponad 40-proc. udział w produkcji energii elektrycznej w Polsce) już wówczas był – z punktu widzenia racjonalnego funkcjonowania rynku energii w naszym kraju – oceniany krytycznie.

Podnoszono zarzut, iż trudno jest mówić o konkurencji w sytuacji, gdy jeden z podmiotów ma dominujący udział w produkcji energii. Krytykowano wówczas, podobnie jak obecnie sposób realizacji konsolidacji elektroenergetyki, który nie wyzwolił w utworzonych spółkach efektu synergii, a wręcz przeciwnie – wygenerował dodatkowe koszty.

Spodziewano się jednak wówczas, iż planowane procesy prywatyzacyjne przyśpieszą wewnętrzną restrukturyzację spółek, a wynegocjowane przez Ministerstwo Skarbu Państwa z inwestorami pakiety inwestycyjne będą gwarancją realizacji projektów modernizacji istniejących i budowy nowych bloków energetycznych i sieci przesyłowych. Niedorozwój i przestarzałość znaczącej części tego sektora mogą bowiem według analityków doprowadzić do deficytu energii elektrycznej w naszym kraju i to już w roku 2015.

Znaczącym problemem są konsekwencje przyjęcia przez Unię Europejską pakietu klimatyczno-energetycznego. Regulacje wynikające z tego pakietu, dotyczące ograniczenia emisji dwutlenku węgla, chociaż w pełni egzekwowalne w Polsce w 2020 roku, są dodatkowym wyzwaniem dla polskich elektrowni gdzie produkcja energii prawie całkowicie oparta jest na paliwach stałych (węgiel kamienny i brunatny).

[srodtytul]Wygrały doraźne cele[/srodtytul]

W świetle powyższych faktów można byłoby się spodziewać, iż rząd w decyzjach prywatyzacyjnych będzie kierował się koniecznością realizacji tych priorytetów, które zawarto w niedawno przyjętej (w ubiegłym roku) przez Radę Ministrów polityce energetycznej państwa.

To podstawowy, programowy dokument, do którego realizacji zobligowani są członkowie Rady Ministrów. Podejmując decyzję o sprzedaży gdańskiej Energii Polskiej Grupie Energetycznej minister Skarbu Państwa zmuszony był równocześnie wnieść do Rady Ministrów stosowne zmiany w polityce energetycznej państwa.

Mamy więc kuriozalny wręcz w konsekwencji przypadek, gdy dla doraźnych fiskalnych celów, którym podporządkowana jest ta decyzja zmienia się ad hoc podstawowy dokument rządowy. Można odnieść wrażenie, iż decyzja MSP o sprzedaży za 7,5 mld zł Energii Polskiej Grupie Energetycznej podyktowana była względami fiskalnymi.

Złamano więc zasadę, iż procesy prywatyzacyjne powinny wpisywać się w racjonalną politykę gospodarczą państwa, że ich głównym celem jest wzmocnienie konkurencyjności w efekcie optymalizacji kosztów i realizacji procesów inwestycyjnych.

Prywatyzacji nie można traktować jako źródła finansowania deficytu budżetowego. Źródła tym bardziej istotnego, gdy poziom zadłużenia naszego państwa niebezpiecznie zbliża się do ustawowej granicy 55 proc. w relacji do PKB.

Na ołtarzu fiskalizmu, złożono więc rynkową konkurencję i... wbrew zapewnieniom przedstawicieli rządu obniżono potencjał inwestycyjny spółki. Czyż bowiem zamiast kupować Energę PGE nie powinna przeznaczyć 7,5 mld zł na inwestycje? Czy istotną przyczyną zabiegów o inkorporację Energi przez PGE nie była wola osiągnięcia zbliżonego do udziału w wytwarzaniu energii w Polsce (42 proc.) również w dystrybucji?

Myślę, iż pytania te w oparciu o analizy naszego rynku energii można uznać za retoryczne.

Konsekwencją tych działań, w efekcie braku realnej konkurencji, będzie wzrost cen energii z oczywistym skutkiem dla konkurencyjności naszej gospodarki i poziomu życia obywateli. I jakiejkolwiek zaklęcia o bezpieczeństwie energetycznym czy powoływanie się na zagraniczne przykłady obecności państwa w energetyce nikogo przekonać nie mogą.

Dlatego ocenić należy pozytywnie jednoznaczne w tej materii stanowisko Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, którego przecież powinnością jest dbałość o przestrzeganie zasad konkurencji, czyli w istocie ochronę interesów konsumentów.

[srodtytul]Zdrowy rynek najważniejszy[/srodtytul]

Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, by w energetyce podobnie jak ma to miejsce w innych działach gospodarki, mechanizmy rynkowe funkcjonowały racjonalnie. Wspierać je tam, gdzie jest to niezbędne, powinny horyzontalne reguły regulacyjne.

Trzeba jednak mieć świadomość, że na pewno nie będą sprzyjać zasadom konkurencji tworzone przez państwo dominujące podmioty. Dlatego w dyskusji o prywatyzacji polskiej energetyki należy kierować się interesem konsumentów, których ochrona jest funkcją konkurencji na działającym rynku.

Obecność państwa w podwójnej roli, tzn. regulatora i właściciela, jest rozwiązaniem dwuznacznym z punktu widzenia funkcjonowania mechanizmów rynkowych. I to w każdym przypadku. Bez względu na to, czy państwowy kapitał jest polski, czy zagraniczny.?

[i]Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Autor był wicepremierem i ministrem gospodarki w rządzie Jerzego Buzka[/i]

Decyzja ministra skarbu w sprawie prywatyzacji gdańskiej Energi wywołała ożywioną dyskusję. Mam nadzieję, iż również w świecie polityki będzie ona miała poważny charakter.

Trzeba bowiem odpowiedzieć na zasadnicze na tym etapie polskiej transformacji pytanie: jakie powinny być skala, zakres i sposób realizowania przekształceń własnościowych w naszym kraju. Trzeba bowiem mieć świadomość, iż stosunek do prywatyzacji polskiej gospodarki zdecydowanie różni programowo działające w Polsce partie polityczne.

Pozostało 93% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy