[b]rpkom.pl: - Przenośność numerów w sieciach mobilnych przyczynia dzisiaj wielu problemów operatorom, działającym na rynku hurtowym[/b]
[b]Marcin Rączkiewicz, szef regionu CEE Tata Communications:[/b] - Przed wprowadzeniem przenośności, dzwoniąc na numer komórkowy w Polsce było zawsze wiadomo, że pierwsze trzy cyfry oznaczają numer sieci docelowej. Takie połączenie było kierowane do najbliższej centrali komórkowej danego operatora, która wyszukiwała abonenta w swojej sieci i terminowała połączenie po znanej z góry stawce. Po wprowadzeniu przenośności każdy abonent może znajdować się w innej sieci, niż wskazuje na to numeracja. Informacje na ten temat powinny się znajdować w centralnej bazie danych numerów przeniesionych. Niestety, dzisiaj ta baza jeszcze nie działa. Każdy operator posiada własne rozwiązanie do kierowania ruchu, a niektórzy kierują ruchem, jak dotychczas. To jednak może się okazać dosyć kosztowne.
Operator detaliczny, wysyłając ruch od swoich abonentów, może oszacować procent ruchu wysyłanego do „droższych” sieci (tzn. sieci o wyższej stawce terminacyjnej) i na tej podstawie wyliczyć średnie koszty zakończenia ruchu. Ile dokładnie zapłaci za każdą minutę dowie się jednak dopiero po otrzymaniu faktury.
Jeżeli jednak operator jest hurtownikiem, to może się zdarzyć sytuacja, że otrzyma od niektórych swoich klientów tylko ruch na numery przeniesione do droższych sieci. I dowie się o tym fakcie dopiero po 30-60 dni, już po otrzymaniu faktury. A to dlatego że w hurcie międzynarodowym operatorzy nadal rozliczają się na bazie numeracji. Rozliczenia uwzględniające przenośność numerów nie są możliwe w czasie rzeczywistym.