Kopciuszki biznesu

Dwoma największymi niemieckimi koncernami medialnymi rządzą kobiety. Wygląda na to, że trzecia rozdawać będzie w przyszłości karty w Volkswagenie. To jednak tylko wyjątki od reguły, że Niemki nie mogą nawet marzyć o wielkiej karierze w biznesie

Publikacja: 10.12.2010 00:35

Ursula Piech jest doskonale przygotowana do roli zarządzającej majątkiem swojego męża Ferdinanda, sz

Ursula Piech jest doskonale przygotowana do roli zarządzającej majątkiem swojego męża Ferdinanda, szefa rady nadzorczej koncernu Volkswagen

Foto: AP

Szef rady nadzorczej Volkswagena Ferdinand Piech ma 73 lata i myśli o przyszłości. Sporządził właśnie testament, zgodnie z którym całością jego majątku ma zarządzać w przyszłości jego żona Ursula, zwana pieszczotliwie Uschi. To ona będzie współdecydować o losach Volkswagena, Porsche i wielu innych marek koncernu.

Dołączy tym samym do niezwykle wąskiego grona niemieckich kobiet, które zdołały wspiąć się na szczyty władzy niemieckiego biznesu. Władza ta jest niepodzielnie w rękach mężczyzn, którzy bronią kobietom dostępu na najwyższe stanowiska w koncernach z determinacją niespotykaną w zachodnim świecie.

W zarządach wielkich niemieckich przedsiębiorstw udział kobiet nie przekracza 2 proc. Pod tym względem Niemcy zajmują więc wspólnie z Indiami ostatnie miejsce wśród 11 największych gospodarek świata. Tak wynika z badań McKinsey Global Institute, który przebadał składy zarządów ponad trzech setek firm notowanych na giełdach w 11 krajach.

Ursula Piech może mówić o szczęściu. Nie zasiada wprawdzie w gremiach kierowniczych Porsche czy VW, ale to jedynie kwestia czasu. Podobnie było wcześniej z Friede Springer, która rządzi obecnie wydawnictwem Axel Springer, oraz Liz Mohn, szefową Bertelsmanna, największego europejskiego koncernu medialnego.

Te trzy kobiety nie zawdzięczają swego zawodowego sukcesu szczególnym kwalifikacjom, pochodzeniu czy wykształceniu. Nic z tych rzeczy. Ich kariery przypominają raczej opowieści o królewiczu i kopciuszku.

Królewiczami okazali się potężni biznesmeni, którzy po zrobieniu pierwszych miliardów szukali urozmaicenia w życiu osobistym. Wszystkie trzy dotarły na szczyt drogą na skróty. Wiążąc się z odpowiednimi mężczyznami.

[srodtytul]Ferrari na początek[/srodtytul]

Gdy Ferdinand Piech spotkał przed laty po raz pierwszy swą obecną żonę, miał 45 lat i był członkiem zarządu Audi, a za sobą miał jedno małżeństwo z pięciorgiem dzieci, a także kilkoro potomstwa z innych związków.

Był wtedy związany z Marleną Porsche z rodziny założyciela firmy Porsche Ferdinanda Porsche. Ferdinand Piech jest jego wnukiem. To Marlena zaangażowała do opieki nad dwójką ich dzieci Ursulę Plasser.

Piech opisuje pierwsze spotkanie z młodszą o prawie 20 lat guwernantką w swej biografii, wspominając, jak osobiście sprawdzał jej umiejętności prowadzenia samochodu na oblodzonej drodze prowadzącej do jego górskiej daczy.

Ursula zdała egzamin doskonale. Nie tylko za kierownicą.

Dwa lata później odbył się ślub. Wieść niesie, że Ferdinand Piech nie był wiernym mężem, ale Uschi to nie przeszkadzało. Skoncentrowała się na poznawaniu świata motoryzacji.

Uwielbia prowadzić swe Ferrari (którą to markę szef VW uznaje za wzór dla Porsche), w garażu czeka na nią Bentley, Bugatti i podobne auta z numerami rejestracyjnym od UP 1 do UP 12. UP to oczywiście skrót od jej imienia i nazwiska.

– Ferdinand Piech nie potrafi się bez niej obejść – twierdzą wtajemniczeni w rodzinne sprawy. Uschi jest od lat jego nieformalnym doradcą w sprawach koncernu.

Jest więc nieźle przygotowana do roli zarządcy majątku składającego się 13,16 proc. udziałów w Porsche oraz 10 proc. akcji największej w Europie firmy dystrybucyjnej pojazdów VW, Salzburger Porsche Holding.

Ten wielomiliardowy majątek Piech umieścił w dwu założonych niedawno fundacjach, którymi sam kieruje. Po jego śmierci szefostwo nad nimi ma objąć Uschi. Pod jednym warunkiem: że już jako wdowa nigdy nie wyjdzie za mąż.

– Nie chcę rozmawiać o tym, co zdarzy się za 30 – 40 lat – mówi dziennikarzom, 53-letnia Ursula Piech odpowiadając na pytania dotyczące przyszłości.

Nikt nie ma wątpliwości, że dotrzyma warunków testamentu męża.

[srodtytul]Przykład Friede [/srodtytul]

Ursula Piech wie doskonale, z jaką determinacją musiała walczyć o swą obecną pozycję Friede Springer po śmierci swego męża Axela, założyciela potężnego koncernu Axel Springer. W rzeczy samej kariera Uschi jest niemal wierną kopią historii władczyni Axel Springer.

Friede miała 23 lata, gdy przeczytała ogłoszenie prasowe Helgi Springer. Żona milionera i wydawcy „Bild Zeitung” szukała wtedy opiekunki do dzieci. Spodobała jej się Friede Riewerts, która zamieszkała w posiadłości Springera. Pewnego wieczoru w 1966 r. Axel zaprosił ją na kieliszek szampana do swego gabinetu. Friede potraktowała zaproszenie jak polecenie służbowe starszego o 20 lat pracodawcy.

Następnego dnia Helga Springer opuściła, trzaskając drzwiami, posiadłość męża. Ale Friede nie od razu zajęła jej miejsce. Przez kilka lat była kochanką Springera. Kupił jej w Hamburgu mieszkanie i odwiedzał w wolnych chwilach. A Friede spędzała czas na zakupach w najdroższych sklepach Paryża, Londynu i Mediolanu. Ślub odbył się w 12 lat po zaproszeniu na szampana. Siedem lat później Axel Springer zmarł.

Zgodnie z testamentem Friede Springer miała otrzymać połowę jego majątku. Nie była zadowolona.

Pięć tygodni po śmierci Axela wykonawca testamentu, adwokat Bernhard Servatius ogłosił, że jego klient wniósł w ostatnim dniu życia poprawki, zgodnie z którymi Friede przypada 70 proc. – Był zbyt osłabiony chorobą i nie był w stanie nawet złożyć podpisu pod nowym testamentem i swą wolę wyraził ustnie – twierdził adwokat.

Ale w dniu śmierci Axel Springer zdołał nakreślić kilka słów do swego przyjaciela, sławnego boksera Maxa Schelinga. Na tej podstawie pozostali spadkobiercy starali się podważyć wiarygodność testamentu.

Procesy trwały kilka lat, kończąc się sukcesem Friede Springer. Kontroluje dziś, pośrednio i bezpośrednio, większość akcji całego koncernu. Jest wiceszefową rady nadzorczej Axel Springer. To z nią konsultuje najważniejsze decyzje szef Mathias Döpfner. Jej majątek sięga 4 mld euro. Jest przyjaciółką Angeli Merkel i była już trzykrotnie elektorem w Zgromadzeniu Federalnym dokonującym wyboru prezydenta RFN.

[srodtytul]Telefonistka[/srodtytul]

Axel Sringer jest gigantem medialnym, ale jeszcze większy jest Bertelsmann. Nim też kieruje kobieta, Liz Mohn. I także z woli zmarłego męża Reinharda Mohna, spadkobiercy rodziny Bertelsmann, której protoplasta zrobił półtora wieku temu fortunę na druku Biblii w małej mieścinie Gütersloh.

Tam mieści się do dziś centrala koncernu i właśnie tam rozpoczęła karierę jako telefonistka 17-letnia śliczna blondynka Liz Mohn. Szefa koncernu poznała na zabawie zakładowej. Jedną z jej atrakcji było szukanie wolnego krzesła gdy milkła orkiestra. W pewnej chwili tym samym krzesłem, co Liz, pragnął zawładnąć Reinhard Mohn. Liz do domu wróciła nad ranem, a nie – jak obiecała rodzicom – o dziesiątej wieczorem.

– Do tej pory nie wiem co sprawiło, że Reinhard zwrócił na mnie uwagę – napisała po latach w autobiografii pod znamiennym tytułem: „Miłość otwiera serca ”.

Jednak panią Mohn została dopiero po 24 latach od pierwszego spotkania, utrzymując przez cały czas bliskie więzi z szefem koncernu. Została w tym czasie matką dwójki jego dzieci, będąc formalnie żoną innego mężczyzny, którego wybrał dla niej Reinhard Mohn.

Na ślub z młodszą o 20 lat Liz zdecydował się dopiero, gdy skończył siedemdziesiątkę. Zmarł przed rokiem, ale wycofał się z aktywnego życia, kilka lat wcześniej przekazując Liz prowadzenie koncernu o obrotach sięgających 16 mld euro rocznie.

Radzi sobie doskonale. Ma 68 lat i jeszcze przez siedem następnych lat decydować będzie o najważniejszych sprawach koncernu. Zgodnie z wewnętrzną umową, gdy skończy 75 lat, wyznaczy następcę na stanowisku szefa Fundacji Bertelsmanna, która ma w portfelu 76,9 proc. udziałów koncernu.

[srodtytul]Dyskryminacja po niemiecku[/srodtytul]

Kariery Uschi, Friede i Liz nie mają nic wspólnego z niemiecką rzeczywistością. Wprawdzie kanclerzem jest Angela Merkel, a w najwyższych władzach ugrupowań politycznych są kobiety, ale znalazły się tam niejako z politycznego klucza. W administracji państwowej trzy czwarte kierowniczych stanowisk nadal zajmują mężczyźni.

Niemki czują się dyskryminowane. Zarabiają ok. 22 proc. mniej niż mężczyźni, przy średniej w UE wynoszącej 15 proc. Mają niemal całkowicie zamknięty dostęp do najwyższych stanowisk w biznesie.

Tak jak w berlińskiej firmie muzycznej Gema, która zmuszona została nie tak dawno wyrokiem sądowym do wypłaty 20 tys. odszkodowania swej pracownicy za jej dyskryminację. W firmie, której załoga składa się w 85 proc. z kobiet, w ciągu ostatnich trzech dziesięcioleci zaledwie jedna z nich zdołała awansować na stanowisko kierownicze. – Jest to odzwierciedleniem sytuacji w społeczeństwie – uzasadnił sędzia w orzeczeniu.

Wyrok zrobił swoje. Deutsche Telekom wprowadził w tym roku, jako pierwsza niemiecka spółka indeksu DAX, 30-proc. kwotę stanowisk kierowniczych zarezerwowanych dla kobiet.

Szef rady nadzorczej Volkswagena Ferdinand Piech ma 73 lata i myśli o przyszłości. Sporządził właśnie testament, zgodnie z którym całością jego majątku ma zarządzać w przyszłości jego żona Ursula, zwana pieszczotliwie Uschi. To ona będzie współdecydować o losach Volkswagena, Porsche i wielu innych marek koncernu.

Dołączy tym samym do niezwykle wąskiego grona niemieckich kobiet, które zdołały wspiąć się na szczyty władzy niemieckiego biznesu. Władza ta jest niepodzielnie w rękach mężczyzn, którzy bronią kobietom dostępu na najwyższe stanowiska w koncernach z determinacją niespotykaną w zachodnim świecie.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy