Jak „brudne" są twoje dane? Centra, w których gromadzone są zasoby największych portali informacyjnych i społecznościowych, zużywają 1,5-2 proc. produkowanej na świecie energii elektrycznej. Trwająca internetowa rewolucja sprawia, że ich zapotrzebowanie na prąd rośnie o 12 proc. rocznie – szacuje Greenpeace International w najnowszym raporcie. Ekolodzy wytykają koncernom IT, że jest to brudna energia, podnosząca emisję CO2.
Rozwój mobilnej komunikacji i technologii informacyjnych zmienia sposób, w jaki ludzie komunikują się ze światem, zarówno prywatnie, jak i w celach biznesowych. Jak szacuje Greenpeace w raporcie "How Dirty is Tour Data?", wydatki na komunikację w 2011 r. na całym świecie sięgną 4,34 tryliona dolarów. Dostęp do informacji w czasie rzeczywistym, który umożliwiają smartfony, internet, tzw. chmury obliczeniowe (po angielsku cloud-computing), umożliwia prawdziwy skok cywilizacyjny.
Greenpeace wziął pod lupę największe na świecie firmy przyczyniające się do tej internetowej rewolucji. Okazuje się, że choć są światowymi liderami w świecie najnowszych technologii, to pod względem wykorzystywanych źródeł energii nadal są jedną nogą w XX. wieku. Google, Hewlett Packard, IBM, Mocrosoft, czy Apple, swoje gigantyczne serwery zasilają głównie prądem wytwarzanym z węgla. Co więcej, działacze Greenpeace zarzucają tym firmom, że nie chcą dzielić się z opinią publiczną rzetelnymi danymi na ten temat.
Ekolodzy opracowali nawet specjalny indeks czystej energii. Okazuje się, że najmniej środowisko zanieczyszcza zasilanie serwerów Yahoo!, a "najbrudniejsze" jest Apple. Pod względem emisji CO2 nie mają się też czym pochwalić HP, IBM, Twitter, czy Facebook.
Według szacunków zasilanie całego internetu (czyli centów danych i sieci) pochłania rocznie 623 miliardy kilowatogodzin. To dla porównania więcej, niż w ciągu roku zużywają całe Indie.