Akcje funduszu NFI Midas, rozwijającego infrastrukturę mobilnej transmisji danych w technologii LTE, kontrolowanego przez Zygmunta Solorza-Żaka, potaniały w ciągu miesiąca o blisko 40 proc. Straty odnotowują także inwestorzy, którzy wzięli udział w niedawnej emisji akcji spółki. Wczoraj, po spadku o 3,8 proc., za papier płacono 50 gr, podczas gdy w publicznej ofercie cena emisyjna wyniosła 70 gr. Ponieważ akcje spółki są bardzo płynne, spadkowi kursu towarzyszył aktywny obrót walorami: z rąk do rąk przeszło blisko 12 mln akcji. Najwięcej na tle innych spółek notowanych w Warszawie. Ponieważ kapitał Midasa dzieli się na blisko 1,5 mld walorów, pula, która przeszła z rąk do rąk, to niespełna 1 proc. akcji.
Przyczyn spadku kursu NFI nie należy szukać w jego komunikatach. Spółka nie informowała ostatnio o istotnych dla niej zdarzeniach. Wyjaśnienie mocnej przeceny może być jednak proste: w czasie niepewności inwestorzy wybierają firmy rentowne, płacące dywidendę. Zanim zrobi to Midas, minie kilka lat.