Chiny to jak dotąd jedyny przypadek ponownego przyjęcia kraju do klubu państw kierujących się zasadami wolnego handlu międzynarodowego. Pekińskie władze były w 1947 r. sygnatariuszami układu GATT będącego poprzednikiem WTO. W 1949 r. władzę w Państwie Środka objął jednak totalitarny reżim Mao i podarł to „imperialistyczne" porozumienie. W latach 80. czerwone Chiny, otwierając się na świat, złożyły wniosek o ponowne przyjęcie do GATT, a później do WTO. Starania były długie i mozolne, ale w końcu przyniosły efekt, głównie dzięki postawie amerykańskiej administracji byłego prezydenta Billa Clintona (która traktowała Chiny jako przeciwwagę dla Japonii – przeciwnika w wojnie handlowej).

Chiny przystąpiły do WTO 11 grudnia 2001 r. Zdaniem części ekonomistów (m.in. Jeana-Paula Guicharda i Antoine Bruneta, autorów książki „Chiny światowym hegemonem??Imperializm ekonomiczny Państwa Środka") dopuszczenie Pekinu do tego gremium było ciężkim błędem Waszyngtonu, porównywalnym z nadmierną deregulacją sektora finansowego. Co prawda Chińczycy, wchodząc do WTO, musieli  rozluźnić blisko 7 tys. taryf, kwot importowych oraz innych barier handlowych, ale ich sektor eksportowy oraz cała gospodarka mocno na tym skorzystały kosztem państw Zachodu. Chińska nadwyżka handlowa zaczęła lawinowo rosnąć od czasu wejścia do WTO, uczestnictwo w tej organizacji eliminowało bowiem wszelkie bariery handlowe chroniące zachodnie rynki przed zalewem bardzo tanich chińskich towarów. Chinom zapewniało to szybki wzrost PKB i przyrost rezerw walutowych. Państwom Zachodu psuło jednak bilans handlowy, przyczyniało się do ich dezindustrializacji (wielkie koncerny przenosiły produkcję do Chin) i sprzyjało ich zadłużaniu się. W ten sposób narastała globalna nierównowaga: podział świata na państwa z dużymi nadwyżkami handlowymi i wielkimi oszczędnościami oraz kraje ze sporymi deficytami handlowymi, zadłużające się. Była to jedna z przyczyn światowego kryzysu finansowego.

Nierównowaga ta powstała m.in. w wyniku walutowego protekcjonizmu Pekinu. Chiny są oskarżane przez wielu ekonomistów (m.in. noblistę Paula Krugmana) o sztuczne zaniżanie kursu swojej waluty – juana. Daje to ChRL dużą przewagę konkurencyjną nad innymi krajami. Ten walutowy protekcjonizm sprawia, że eksporterzy z Chin mogą sobie pozwolić, by bardzo tanio sprzedawać swoje produkty w dolarach czy euro. To dodatkowo obniża też koszty płacy.