Rynek sztuki, rynek bibliofilski, numizmaty w 2012 r.

Trwa hossa na rynku numizmatów. Padają rekordy cenowe na aukcjach bibliofilskich. Zdecydowanie gorzej jest z obrazami i antykami. Żeby utrzymać obroty, domy aukcyjne organizują coraz więcej aukcji.

Publikacja: 27.12.2012 17:00

Dwie firmy wyróżniają się na rynku numizmatów. Warszawskie Centrum Numizmatyczne (www.wcn.pl) udostępnia swoje archiwum internetowe z informacjami o transakcjach z 20 lat. Jest tam ponad 100 tysięcy pozycji z cenami. To cenne źródło wiedzy dla inwestorów i kolekcjonerów.

Warszawski Antykwariat Numizmatyczny Pawła Niemczyka (www.numizmatyka.waw.pl) notuje rekordowe obroty, ponieważ zdobywa numizmaty nierzadko unikatowe i o udokumentowanej proweniencji. W tym roku przekroczono psychologiczną barierę miliona złotych za jeden obiekt.

Skąd takie powodzenie numizmatów? Ich płynność jest większa niż malarstwa. Są inwestycyjnymi pewniakami, często z uwagi na wartość samego kruszcu. Ponadto w branży tej stosuje się te same kryteria wyceny jak na dojrzałych światowych rynkach. Rynek numizmatów budzi zaufanie, bo jest przejrzysty. Nie ma tu fikcyjnych licytacji. Poza tym jest stabilny z uwagi na masowość transakcji.

Antykwariaty, które tradycyjnie handlują malarstwem, zorganizowały w tym roku rekordową liczbę aukcji biżuterii, uznawanej powszechnie za dobrą lokatę, podobnie jak numizmaty. Wcześniej aukcje biżuterii zdarzały się incydentalnie.

Na rynku malarstwa umacnia się tendencja, że drogie obiekty spadają z licytacji. Wtedy zaczynają się jeszcze większe problemy z ich spieniężeniem, bo uchodzą za niechciane. Dlatego właściciele coraz częściej oferują je poza aukcjami.

Rynkowe obserwacje potwierdza Marek Lengiewicz z Rempeksu: Słuszna jest zasada, żeby dywersyfikować portfel inwestycyjny, żeby całej wolnej gotówki nie inwestować w sztukę. Choć wskaźniki efektywności inwestycji w sztukę okazują się bardzo wysokie, to jej płynność jest stosunkowo niewielka. W atmosferze kryzysu ceny żądane przez właścicieli dobrych obrazów są zbyt wysokie. Dlatego obrazy nierzadko spadają z aukcji i wracają na rynek z niższą ceną.

Nową formą handlu była w tym roku wyprzedaż zawartości domów lub prywatnych kolekcji. Wzbudziło to entuzjazm.

Na przykład Rempex wystawił wyposażenie domu kolekcjonera. W ofercie najwięcej było ceramiki użytkowej, sreber, platerów. Ale były także stare meble, zegary, obrazy, dobra biżuteria. Ceny zaczynały się od 50 zł. W aukcji wzięli udział klienci (i ostro licytowali), którzy nigdy wcześniej nie interesowali się rynkiem antykwarycznym.

Sukcesem zakończyła się wyprzedaż zabytkowych rzeczy bezpośrednio w willi na Saskiej Kępie, zorganizowana przez Desę Unicum (www.desa.pl).

Wiele emocji wzbudziła rekordowa sprzedaż kolekcji fotografii FOZZ w Desie Unicum. Za zdjęcia z Marylin Monroe płacono nawet po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Obserwatorzy aukcji zadawali pytanie, czy nabywcy tych prac zajrzeli wcześniej do Internetu. Ze światowych notowań wynika, że dużo porównywalnych zdjęć sprzedawano już w poprzednich latach i płacono za nie wyraźnie mniej.

Nie spadły obroty na rynku bibliofilskim. Zdarzały się licytacje, podczas których padały rekordy cenowe. Liderem na aukcyjnym rynku bibliofilskim pozostał stołeczny antykwariat Lamus (www.lamus.pl).

Ryszard Kondrat, Warszawskie Centrum Numizmatyczne

Można zaryzykować twierdzenie, że cena nie gra roli, gdy chodzi o numizmaty rzadkie, o wielkiej urodzie, zwłaszcza w idealnym stanie. Wyraźnie rośnie grupa klientów, którzy inwestują w numizmaty. Dla nich moneta musi być jak nowa. W tym roku ceny powyżej 100 lub 200 tys. zł nie należały do rzadkości. Rynek numizmatów jest wyjątkowo stabilny. Monety w cenach do ok. 2 tys. zł zbierane są masowo przez dziesiątki, może setki tysięcy osób. Z tej grupy wyrastają pasjonaci, którzy zaczynają kupować droższe egzemplarze. Stale rośnie popyt na numizmaty wspólne dla historii Polski i Rosji. Na przykład portrety niektórych carów widnieją tylko na monetach emitowanych w Polsce. Są to okazy bardzo poszukiwane przez Rosjan. Dla nas ten rok był wyjątkowy. Świętowaliśmy jubileusz 20-lecia firmy. Z okazji 50. aukcji wydaliśmy książkę, która opowiada o dziejach polskiego pieniądza. Reprodukujemy tam okazy, które przeszły przez naszą firmę. Autorem jest prof. Borys Paszkiewicz, który wykłada numizmatykę na Wydziale Historii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Rafał Kamecki, portal rynku sztuki Artinfo.pl

Rok upłynął pod znakiem aukcji. Było ich aż 151. Częste aukcje mają przyciągać uwagę, stwarzać wrażenie różnorodnej i bogatej oferty, zachęcać nowych klientów do kupowania. Firmy organizują ich coraz więcej, żeby utrzymać dotychczasowe obroty i płynność. Rynek istnieje w dużej mierze dzięki aukcjom. To zauważalna tendencja. Pojawili się nowi aukcyjni liderzy i nowy asortyment. Najwięcej aukcji (34) zorganizowała Desa Unicum, w dodatku bardzo różnorodnych. Dla porównania, rok wcześniej Desa przeprowadziła 23 aukcje, a w 2010 roku zaledwie 16. Sopocki Dom Aukcyjny przez długie lata w ogóle nie organizował aukcji. W tym roku było ich aż 11, w tym trzy w jednym tygodniu. Zaskoczeniem dla rynku było zorganizowanie aż siedmiu aukcji biżuterii. Przez ostatnią dekadę odnotowaliśmy tylko cztery takie imprezy. Odbyło się także siedem aukcji specjalnie poświęconych sprzedaży zbiorów kolekcjonerów. Możliwe, że wzorem ciągle popularnych aukcji młodej sztuki  aukcyjna forma sprzedaży stanie się ważnym elementem rynku i stanowić będzie ciekawą ofertę dla kupujących.

Paweł Podniesiński, rzeczoznawca rynku bibliofilskiego

To kolejny stabilny rok na aukcjach bibliofilskich. Zabrane przeze mnie wyniki wskazują, że obroty na aukcjach będą co najmniej takie same jak w ubiegłym roku. Wysokie przebicia cen popularnych pozycji, powtarzające się na kolejnych aukcjach, dowodzą, że jest stały popyt. Nie ma załamania. Jakość oferty wskazuje na spadek podaży drogich obiektów. Z wypowiedzi antykwariuszy wynika, że niektórzy właściciele oczekują wysokich cen, które w ocenie antykwariuszy są nierealne w dzisiejszej kryzysowej atmosferze. Dochodzą nowi klienci. Mieliśmy niedawno spektakularną licytację w Rara Avis, gdzie pierwodruk Schulza kupiono za 85 tys. zł (cena wywoławcza 3 tys. zł). Tytuł ten sprzedawano dotychczas poniżej 10 tys. zł. Mówi się, że Schulza kupili zagraniczni klienci. Można się spodziewać, że właściciele, którzy mają tę książkę, będą chcieli pozbyć się jej za równorzędną cenę, ale u nas nierealną. Z kolei w Lamusie za 11 tys. zł (wywoławcza 2 tys zł) kupiono pocztówkę z nieznaną pracą Schulza. Ciekawe, jaką cenę osiągnęłyby teraz oryginalne grafiki artysty sprzedane dwa-trzy lata temu przez Krakowski Antykwariat Naukowy?

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy