Argentyna - groźba bankructwa straszy rynki

Wyrok Sądu Najwyższego USA może wywołać lawinę roszczeń spekulantów.

Publikacja: 18.06.2014 03:01

Cristina Fernandez de Kirchner

Cristina Fernandez de Kirchner

Foto: Bloomberg

Wyrok amerykańskiego Sądu Najwyższego sprawił, że Argentynie znowu zajrzało w oczy widmo bankructwa. Decyzja podjęta przez ten trybunał mówi, że kraj ma zapłacić 1,33 mld dol. swoim wierzycielom – grupie funduszy hedgingowych (którym przewodzi NML Petera Singera), mających w swoich rękach obligacje, na których Argentyna zbankrutowała w 2002 r.

Inwestorzy ci nie brali udziału w restrukturyzacji długu tego państwa (giełdach wymiany obligacji, które zorganizowano w 2005 i 2010 r.) i domagali się spłaty pełnej wartości papierów. Władze w Buenos Aires obawiają się, że w ślad za tą grupą funduszy mogą pójść inni wierzyciele, którzy nie brali udziału w restrukturyzacji. Roszczenia z tego tytułu mogą sięgnąć łącznie 15 mld dol., czyli blisko połowy rezerw walutowych argentyńskiego banku centralnego.

Ryzyko bankructwa

Rynek mocno odczuł to zagrożenie. Już w poniedziałek Merval, główny indeks giełdy w Buenos Aires, tąpnął o 10 proc. Koszt CDS, czyli instrumentów finansowych ubezpieczających przed ryzykiem bankructwa dłużnika (im on wyższy, tym z reguły większe ryzyko plajty), skoczył w przypadku pięcioletnich papierów argentyńskich w ciągu jednego dnia z 36 proc. do 46 proc. Oznacza to, że ubezpieczenie przed bankructwem  kosztuje niemal połowę wartości obligacji. Walcząc w sądach przeciwko pozwowi złożonemu przez grupę funduszy hedgingowych, argentyński rząd wszak argumentował, że uregulowanie tych roszczeń sprowadziłoby na kraj „obiektywną, poważną i bliską groźbę bankructwa". Teraz władze w Buenos Aires uspokajają inwestorów, że nowe bankructwo Argentynie nie grozi.

Prezydent Cristina Fernandez de Kirchner zapewniła w telewizyjnym wystąpieniu, że posiadacze argentyńskich obligacji wyemitowanych w ostatnich latach (a więc już po restrukturyzacji długu) nie mają się czego obawiać. Kraj ureguluje wszystkie swoje zobowiązania. Jednocześnie jednak rząd nie uznaje wyroku wydanego przez amerykański Sąd Najwyższy.

– Argentyna wykazała już bardziej niż wystarczająco swoją wolę spłacania długów. Ale jest różnica między negocjacjami a wymuszeniem. Naszym obowiązkiem jest płacić wierzycielom, ale nie jest nim stać się ofiarą wymuszenia dokonywanego przez spekulantów – deklaruje pani prezydent Kirchner.

Oficjalne jej stanowisko mówi, że spłata roszczeń grupie funduszy, której przewodzi Singer, byłaby nie w porządku wobec tych wierzycieli, którzy zgodzili się wcześniej na udział w restrukturyzacjach argentyńskiego długu (czyli 92 proc. właścicieli papierów, na których kraj zbankrutował na początku XXI w.). Zastosowanie się do amerykańskiego wyroku byłoby też zdradą jednej z głównych zasad polityki władz, czyli utrzymania finansowej niezależności kraju za wszelką cenę.

Co się stanie, jeśli Argentyna sprzeciwi się amerykańskiemu wyrokowi? Najprawdopodobniej część jej aktywów zostanie przejęta sądownie na poczet zabezpieczenia roszczeń wierzycieli.

Twarda spekulacja

Większość funduszy, które wygrały sądownie z Argentyną, jest uznawana za tzw. fundusze sępie, czyli takie, które wykupują za bezcen dług państw bankrutujących i gdy dochodzi do restrukturyzacji długu, twardo walczą w sądach o spłatę całej nominalnej wartości tych papierów. Podczas takich batalii potrafią np. przejmować kontrolę nad aktywami surowcowymi.

Fundusze te odniosły pierwsze zwycięstwo nad Buenos Aires w listopadzie 2012 r. Wówczas nowojorski sędzia nakazał argentyńskiemu rządowi wpłacić 1,33 mld dol. na specjalne konto i zamroził część zagranicznych aktywów Argentyny. W sierpniu 2013 r. wyrok ten podtrzymał apelacyjny sąd okręgowy w Nowym Jorku. Argentyński rząd odwołał się do Sądu Najwyższego USA, gdzie znowu przegrał.

– Argentyna wielokrotnie wyrażała  chęć powrotu na międzynarodowe rynki długu. Jedynym sposobem, by to zrobić, jest ułożenie się z dotychczasowymi wierzycielami – twierdzi Richard Samp, prawnik reprezentujący grupę funduszy, które pozwały Argentynę.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, h.koziel@rp.pl

Wyrok amerykańskiego Sądu Najwyższego sprawił, że Argentynie znowu zajrzało w oczy widmo bankructwa. Decyzja podjęta przez ten trybunał mówi, że kraj ma zapłacić 1,33 mld dol. swoim wierzycielom – grupie funduszy hedgingowych (którym przewodzi NML Petera Singera), mających w swoich rękach obligacje, na których Argentyna zbankrutowała w 2002 r.

Inwestorzy ci nie brali udziału w restrukturyzacji długu tego państwa (giełdach wymiany obligacji, które zorganizowano w 2005 i 2010 r.) i domagali się spłaty pełnej wartości papierów. Władze w Buenos Aires obawiają się, że w ślad za tą grupą funduszy mogą pójść inni wierzyciele, którzy nie brali udziału w restrukturyzacji. Roszczenia z tego tytułu mogą sięgnąć łącznie 15 mld dol., czyli blisko połowy rezerw walutowych argentyńskiego banku centralnego.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy