Wyrok amerykańskiego Sądu Najwyższego sprawił, że Argentynie znowu zajrzało w oczy widmo bankructwa. Decyzja podjęta przez ten trybunał mówi, że kraj ma zapłacić 1,33 mld dol. swoim wierzycielom – grupie funduszy hedgingowych (którym przewodzi NML Petera Singera), mających w swoich rękach obligacje, na których Argentyna zbankrutowała w 2002 r.
Inwestorzy ci nie brali udziału w restrukturyzacji długu tego państwa (giełdach wymiany obligacji, które zorganizowano w 2005 i 2010 r.) i domagali się spłaty pełnej wartości papierów. Władze w Buenos Aires obawiają się, że w ślad za tą grupą funduszy mogą pójść inni wierzyciele, którzy nie brali udziału w restrukturyzacji. Roszczenia z tego tytułu mogą sięgnąć łącznie 15 mld dol., czyli blisko połowy rezerw walutowych argentyńskiego banku centralnego.
Ryzyko bankructwa
Rynek mocno odczuł to zagrożenie. Już w poniedziałek Merval, główny indeks giełdy w Buenos Aires, tąpnął o 10 proc. Koszt CDS, czyli instrumentów finansowych ubezpieczających przed ryzykiem bankructwa dłużnika (im on wyższy, tym z reguły większe ryzyko plajty), skoczył w przypadku pięcioletnich papierów argentyńskich w ciągu jednego dnia z 36 proc. do 46 proc. Oznacza to, że ubezpieczenie przed bankructwem kosztuje niemal połowę wartości obligacji. Walcząc w sądach przeciwko pozwowi złożonemu przez grupę funduszy hedgingowych, argentyński rząd wszak argumentował, że uregulowanie tych roszczeń sprowadziłoby na kraj „obiektywną, poważną i bliską groźbę bankructwa". Teraz władze w Buenos Aires uspokajają inwestorów, że nowe bankructwo Argentynie nie grozi.
Prezydent Cristina Fernandez de Kirchner zapewniła w telewizyjnym wystąpieniu, że posiadacze argentyńskich obligacji wyemitowanych w ostatnich latach (a więc już po restrukturyzacji długu) nie mają się czego obawiać. Kraj ureguluje wszystkie swoje zobowiązania. Jednocześnie jednak rząd nie uznaje wyroku wydanego przez amerykański Sąd Najwyższy.
– Argentyna wykazała już bardziej niż wystarczająco swoją wolę spłacania długów. Ale jest różnica między negocjacjami a wymuszeniem. Naszym obowiązkiem jest płacić wierzycielom, ale nie jest nim stać się ofiarą wymuszenia dokonywanego przez spekulantów – deklaruje pani prezydent Kirchner.