Główni akcjonariusze MNI i Hawe rozważają połączenie telekomunikacyjnych biznesów – usłyszeliśmy w trzech niezależnych źródłach. Andrzej Piechocki i Marek Falenta pytani o taki scenariusz nie mówią „nie" - pisze dziś "Parkiet".
O tym, że MNI i Hawe mają się ku sobie dziennik pierwszy raz pisał w w grudniu 2011 roku. Wtedy jednak z powodu różnicy zdań o wartości spółek i ulokowanych w nich telekomunikacyjnych główni właściciele: Andrzej Piechocki i Marek Falenta do porozumienia nie doszli. Ambicje obu inwestorów były większe. Każdy widział się w roli kupującego. – Hawe nie jest dziś na sprzedaż. Pomyślimy o tym za dwa, trzy lata, bo spółka ma duży potencjał – zapewniał Falenta.
Dziś sytuacja legnickiego biznesmena, za sprawą zamieszania w tzw. afere podsłuchową jest nieco inna. Dla dobra Hawe Falenta zadeklarował, że sprzeda akcje spółki. Transakcja miała się odbyć w lipcu, a potem w sierpniu. Jak dotąd do niej nie doszło. Przeciwnie – z rady nadzorczej odwołano osoby, które miały być wsparciem inwestora przy sprzedaży akcji. Ostatnio rada zmieniła prezesa. Zdaniem niektórych może to oznaczać, że transakcja jest tuż.
- Aktualnie jest kilka koncepcji dotyczących przyszłości Hawe. W tej chwili jest jednak zbyt wcześnie, aby rozsądzać, która zostanie zrealizowana – studzi tymczasem nastroje – nietypowo dla siebie - Marek Falenta pytany, czy to prawda, że Hawe trafi do grupy Andrzeja Piechockiego.
Piechocki, który od dłuższego czasu próbuje różnych wariantów sprzedaży telekomunikacyjnych aktywów, nie odpowiedział nam zaś w ogóle na pytania dotyczące potencjalnej transakcji z Falentą.