Licznik elektromobilności pokazuje, że na koniec lipca w Polsce było zarejestrowanych 7,2 tys. aut elektrycznych, zasilanych z baterii oraz 5,8 tys. hybryd, które można doładowywać z gniazdka. W tym samym czasie w Polsce czynnych było 826 punktów ładowania prądem zmiennym oraz 398 prądem stałym.
W pierwszej połowie roku w UE rejestracje aut bateryjnych sięgnęły 155 tys. aut i były o ponad 40 proc. większe niż rok wcześniej. Rejestracje doładowywanych hybryd wzrosły o niemal 150 proc., do 141,5 tys. aut, wynika z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów ACEA.
Hybrydy doładowane (oznaczane także angielskim skrótem PHEV czyli Plug-in Hybrid Electric Vehicle) mają niewielki zasięg na akumulatorach (30–50 km), zamontowany zaś w samochodzie silnik spalinowy zapewnia autu przebiegi, do jakich na jednym tankowaniu przyzwyczajeni są kierowcy. Silnik spalinowy także doładowuje akumulator. Aby zmusić użytkowników do korzystania z ekologicznych źródeł energii, część pojemności akumulatora ładowana jest wyłącznie z gniazdka.
W przypadku elektrycznych aut bateryjnych (oznaczanych angielskim skrótem BEV, czyli Battery Electric Vehicle) całość zmagazynowanej w akumulatorze energii pochodzi z sieci elektrycznej. Podczas jazdy auto nie emituje spalin, lecz wadą pojazdów BEV jest mały zasięg (z reguły 300 km) i długi czas ładowania akumulatorów, sięgający nawet w przypadku szybkich ładowarek 2 godzin.
Zasięg elektrycznego pojazdu zależy od pojemności akumulatorów. W wersjach z największym zasięgiem ważą one blisko tonę, a mowa jest o samochodach osobowych.