Podobnie jak moda na rynki BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA). Fundusze, które tam zainwestowały, do dziś nie odrobiły strat z 2008 r.
Analitycy tłumaczą swoją prognostyczną wstrzemięźliwość dużą niepewnością panującą na rynkach. Świat czeka na ważne decyzje polityczne, m.in. referendum w sprawie pozostania Wielkiej Brytanii w UE (zaplanowane na 23 czerwca) i wybory prezydenckie w USA (8 listopada). Wciąż wiele niewiadomych dotyczy gospodarki (m.in. spodziewane zaostrzenie polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych). W takiej sytuacji inwestorom trudno zachować chłodny osąd, a ekspertom – formułować prognozy.
Na pewno nie USA
Znacznie łatwiej określić kierunki inwestycyjne, których trzeba unikać.
– Wolimy Europę od Stanów Zjednoczonych. W USA cykl gospodarczy jest coraz bardziej dojrzały. Dodatkowo silny dolar w ostatnich miesiącach ograniczył oczekiwania odnośnie do tempa wzrostu tej największej gospodarki świata. Z kolei w Europie mamy relatywnie słabe euro, sprzyjające gospodarce i rynkom akcji działania EBC, oraz niskie ceny ropy; również są one korzystne z perspektywy spółek działających na Starym Kontynencie – mówi Peter Bodis, wiceprezes Pioneer Pekao Investment Management.
A na jakie kierunki inwestycyjne warto się nastawić?