Które branże z warszawskiej giełdy mogą być w perspektywie roku najbardziej ryzykowne? Z pytaniem tym zwróciliśmy się do ekspertów. Wielu z nich wskazało na banki.
– Co prawda ryzyko związane np. z kredytami frankowymi zmniejszyło się, ale przed branżą są liczne wyzwania. W przypadku osłabienia złotego w relacji do franka szwajcarskiego temat frankowiczów może znów się pojawić i wpływać negatywnie na kursy akcji. Sytuacja banków będzie też zależeć od decyzji dotyczących stóp procentowych – mówi Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w DM PKO BP. Krzysztof Wańczyk, analityk w BM ING Banku Śląskiego podkreśla, że nie zna drugiej takiej branży, która musiałaby w tak krótkim czasie przystosować się do tak wielu zmian prawnych i podatkowych. Przełożyło się to na spadek zyskowności banków i w konsekwencji na politykę dywidendową, która ma duże znaczenie dla inwestorów.
– Zagrożeniem dla sektora jest także wdrożenie tzw. ustawy spreadowej, która może kosztować ten sektor aż 9 mld zł. Ponadto karuzela stanowisk w zarządach banków, w których głównym udziałowcem jest Skarb Państwa, wzbudza obawy o skuteczne realizowanie strategii rozwojowej. Tym samym należy liczyć się, że banki te będą gorzej postrzegane przez inwestorów zagranicznych – twierdzi Krzysztof Wańczyk.
Trudny rynek telekomunikacyjny
Według Seweryna Masalskiego, zarządzającego funduszami w MM Prime TFI, zwiększona niepewność inwestycyjna w najbliższych miesiącach może dotyczyć spółek telekomunikacyjnych. Funkcjonują one na trudnym, konkurencyjnym rynku, a ich warunki działania wciąż są pogarszane przez instytucje państwowe i unijne. Teraz największym problemem jest zrównanie stawek roamingowych z krajowymi.
– Nieustanne ryzyko związane z cenami produktów dotyczy przemysłu chemicznego. Z kolei w branży budowlanej narasta presja kosztowa: rosną ceny materiałów budowlanych i wynagrodzenia. A to przy silnej konkurencji może doprowadzić do dużego spadku marż – dodaje Seweryn Masalski.