Decyzja zapadła zaledwie dzień przed rozpoczęciem szczytu na wniosek strony ukraińskiej, czyli prezydenta Wiktora Juszczenki. Oficjalny powód to wybory prezydenckie w tym kraju, które odbędą się w niedzielę. To zaskakująca sytuacja, bo data wyborów jest znana od miesięcy.
Zamiast dyskusji na szczycie będzie dziś w Batumi konferencja z udziałem ministrów z poszczególnych krajów, a polskiej delegacji ma przewodniczyć szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło.
Ministrowie będą dyskutować o tych samych sprawach, które mieli poruszyć prezydenci pięciu krajów, przede wszystkim perspektywach powstania nowej drogi transportu ropy kaspisjkiej do Europy przez Ukrainę i Polskę. Tym bardziej więc w Batumi nie należy spodziewać się żadnych istotnych decyzji. Zwłaszcza że konferencja będzie mieć charakter polityczny, a nie biznesowy. Nie wiadomo, czy wezmą w niej udział szefowie spółki PERN Przyjaźń, która jest współwłaścicielem firmy Sarmatia, powołanej do realizacji projektu.
O utworzeniu korytarza do transportu azerskiej ropy do Europy mówi się od ponad dziesięciu lat, ale ze względu na skomplikowany charakter tego przedsięwzięcia decyzja o realizacji dotąd nie zapadła. Sarmatia, w której udziałowcami są firmy z pięciu zainteresowanych krajów, ma tylko analizy wykonalności.
Najmniej kłopotliwa w całym projekcie jest budowa polsko-ukraińskiego ropociągu z Brodów do Płocka. Ale potrzebne są jeszcze dodatkowe inwestycje w Gruzji i w Odessie. A poza tym brakuje gwarancji odbioru ropy przez firmy w Europie – nie tylko w Polsce i na Ukrainie.