Sokoły, puchacze i głuszce

Jedyny dziś polski producent śmigłowców umiejętnie wykorzystuje koniunkturę w światowym lotnictwie i plany modernizacji armii. W ciągu kilku lat firma wyrosła na potęgę kooperacyjną

Publikacja: 27.11.2007 00:15

Sokoły, puchacze i głuszce

Foto: Rzeczpospolita

Projekt „Głuszec” przewiduje unowocześnienie ponad 30 używanych przez armię sokołów. Konstruktorzy Świdnika przy tworzeniu tego helikoptera wykorzystali produkty innych polskich zakładów. Warszawskie Przemysłowe Centrum Optyki wyposaży śmigłowiec bojowy w głowicę obserwacyjno-celowniczą, a tarnowskie Zakłady Mechaniczne zrobią kierowane stanowisko karabinu maszynowego instalowane pod kadłubem i sterowane w przyszłości celownikiem na hełmie pilota. Śmigłowiec dzięki nowej elektronice pokładowej będzie mógł uczestniczyć w akcji bez względu na pogodę, także w nocy.

Projekt „Głuszec” przyspieszył w fabryce prace nad gruntowną przebudową nie tylko sokołów. Inżynierowie konstruują już zupełnie nowy wirnik, wykorzystujący możliwości kompozytów. W firmie zapadły decyzje, by na modernizację zakładów, badania i wdrożenia przeznaczyć 300 mln zł w ciągu najbliższych pięciu lat.

– Postęp w branży jest bardzo szybki, musimy nadążać – tłumaczy Mieczysław Majewski, prezes PZL Świdnik. Jest szansa, że połowę pieniędzy na innowacje wyasygnuje UE. Świdnik uczestniczy m.in. w europejskim program „Green Helicopter”, który służy tworzeniu technologii przyjaznych środowisku.

PZL realizują właśnie kontrakt na dostawę 22 treningowych helikopterów SW 4 Puchacz do szkolenia wojskowych pilotów. Najnowszy mały śmigłowiec SW 4 fabryczni konstruktorzy zaprojektowali od podstaw. To ewenement, bo nowe konstrukcje na świecie to dziś najczęściej efekt pracy kilku firm, które łączą siły z powodu dużych kosztów przedsięwzięcia.

PZL Świdnik, który jest obecnie potentatem kooperacyjnym i dostarcza części lotnicze do kilkunastu światowych odbiorców, planuje, że z tego źródła pochodzić będzie w tym roku 70 proc. z ok. 360 mln zł przychodów. Największym partnerem jest Agusta, która w Świdniku projektowała kadłub wielozadaniowego śmigłowca AW 139, a dziś zamawia konstrukcje do siedmiu typów swoich helikopterów. Po niedawnej zapowiedzi rządu, że szykuje przyspieszoną prywatyzację Świdnika, Agusta Westland, jedna z trzech największych na świecie firm produkujących śmigłowce (wchodzi w skład włoskiej grupy zbrojeniowej Finmeccanica), zapewniła, że jest gotowa zainwestować w PZL.

Zakłady w Świdniku współpracują też z innymi potentatami w branży lotniczej, takimi jak Airbus, Embraer, GKN, Eurocopter, Bell, Latocoere, Dassault Aviation. W ciągu ostatnich dwóch lat przyjęły ponad tysiąc fachowców, w zakładzie pracuje obecnie 3,8 tys. osób. Działa już nowa anodownia i galwanizernia za 32 mln zł wzniesiona w zgodzie z zasadami ochrony środowiska. Za ponad 20 mln zł zostało wybudowane unikalne w Europie centrum obróbki kompozytów, wykorzystujące technologie sprawdzone w programach kosmicznych. Zagranicznych zleceń jest tak dużo, że wydział kompozytowy już trzeba rozbudować.

– Stoimy pod ścianą. Presja naszych przemysłowych partnerów na zwiększanie dostaw części spowodowała, że dokupujemy nowe obrabiarki i przyjmiemy każdą liczbę pracowników technicznych do ich obsługi – mówi Jan Mazur, rzecznik Świdnika.

Ekonomia
Brak wody bije w konkurencyjność
Ekonomia
Kraina spierzchniętych ust, kiedyś nazywana Europą
Ekonomia
AI w obszarze compliance to realna pomoc
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień