– Od ponad roku nie słyszałem od pracowników BPH dobrego słowa o fuzji ich banku z Pekao SA. Przeciwnie, przy każdej okazji wylewali swe żale – wspomina Paweł Trochimiuk, prezes agencji PR Partner of Promotion i szef Związku Firm Public Relations. I służbowo, i prywatnie od lat jest klientem BPH. A teraz i jako klient (sfrustrowany – jak zaznacza), i jako fachowiec od PR krytykuje politykę komunikacyjną towarzyszącą jednej z największych w Polsce i najdłużej przygotowywanych fuzji – Pekao SA z częścią BPH.
– Duży problem w komunikacji stanowiły ograniczenia prawne. Biorąc pod uwagę narzucone przez Skarb Państwa warunki, zrobiliśmy wszystko, co się dało – argumentuje Robert Moreń, rzecznik Pekao SA. Jak podkreśla, jednym z utrudnień – także dla komunikacji – był warunek postawiony przez Skarb Państwa, by przed połączeniem z Pekao SA Bank BPH podzielić i sprzedać jego mniejszą część innemu inwestorowi.
– To było bardzo skomplikowane zarówno pod względem organizacyjnym, jak i ludzkim –podkreśla Robert Moreń. Dodaje, że dopiero 30 listopada ubiegłego roku Bank Pekao SA uzyskał dostęp do bazy danych klientów i pracowników przejmowanej części BPH. Ponad rok upłynął od czasu uzgodnienia planu podziału banku do uzyskania wymaganych zezwoleń. Przez ten czas pracownicy BPH pracowali razem, wiedząc, że niedługo przejdą do konkurencyjnych firm. Podobnie było w siedmioosobowym zarządzie BPH (do Pekao przeszły trzy).
– Przy fuzjach i przejęciach trzeba pamiętać o ludzkich emocjach. Tak duża zmiana to dla wielu osób powód do frustracji i niepewności. Jeśli się nie wprowadzi odpowiedniej komunikacji i wsparcia HR, może się zdarzyć, że pracownicy będą bojkotować nowe struktury, wspominając, jak dobrze było w starej firmie — ostrzega Andrzej Woźniakowski z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Doradcy specjalizujący się w branży HR zwracają uwagę, że w łączonych firmach wcale nierzadkie są przypadki strajku włoskiego czy wręcz sabotażu ze strony sfrustrowanych pracowników. – Kwestie związane z ludźmi warunkują sukces bądź niepowodzenie fuzji i przejęć. Nawet wtedy, gdy modele biznesowe dobrze się uzupełniają, to z perspektywy ludzkiej przedsięwzięcie może być trudne do zrealizowania – dodaje. Tym bardziej że sklejenie firm to dość długi proces – trwa zwykle od roku do dwóch lat.