– Z giełdy uciekają nie tylko duzi inwestorzy, ale też sprzątaczki – mówi Marek Nienałtowski, analityk firmy doradczej Goldenegg. WIG spada prawie bez przerwy od świąt Bożego Narodzenia. Ostry zjazd wczoraj wyniósł 3,5 proc., a od początku roku aż 17 proc. To już panika.
Spadki przypominają spiralę strachu. Obawy przed recesją w Stanach Zjednoczonych sprawiają, że inwestorzy na całym świecie uciekają z giełd i kupują bezpieczne obligacje lub złoto. Do wyprzedaży dołączyli ci, którzy niestety zawsze reagują jako ostatni – niedoświadczeni inwestorzy trzymający pieniądze w funduszach inwestycyjnych. – W ostatnich tygodniach obserwujemy rosnące wycofywanie środków z polskich funduszy akcji – potwierdza Sebastian Buczek, prezes funduszu Quercus. – Skala spadków na giełdzie jest większa od trzech wstrząsów, z którymi mieliśmy do czynienia w 2007 r., a zatem i reakcja klientów jest większa – dodaje prezes Pioneer Pekao TFI Zbigniew Jagiełło.
117 mld zł straciły na wartości spółki notowane na GPW w ciągu 11 tegorocznych sesji
W styczniu prawdopodobnie powtórzony zostanie rekord wypłat z funduszy inwestycyjnych. Dotychczas najgorzej było w styczniu 2001 roku. Wtedy z funduszy wycofano 1,8 mld zł – wynika z danych firmy Analizy Online. Styczeń będzie na pewno trzecim z rzędu miesiącem, w którym saldo wpłat i umorzeń będzie ujemne.
Czy panika na giełdzie jest uzasadniona? Wydaje się, że nie. – Wycofywanie się z funduszy najmniej doświadczonych inwestorów jest zwykle znakiem, że nadchodzi koniec spadków – mówi Marek Nienałtowski. Finansowe wygi już czekają, żeby kupić akcje po niższych cenach. Analitycy wskazują, że papiery spółek są już tanie. Dlatego niedługo może nadejść mocne odbicie indeksów w górę.