Dziś lub jutro prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdzi nowe cenniki energii elektrycznej. Nadal jednak dyskutuje z szefami PGNiG o cenach gazu.
Jeżeli nieoficjalne informacje „Rz” się potwierdzą, nowe cenniki zaczną obowiązywać od 1 lutego. Opłaty za energię mogą wzrosnąć średnio o 12 – 13 proc. W praktyce w jednych firmach będą nieco wyższe, w innych – niższe.
Obecna podwyżka będzie najwyższa od kilku lat. Wydatki przeciętnego gospodarstwa domowego (bo tylko dla tej grupy odbiorców szef urzędu zatwierdza cenniki) na energię elektryczną mogą być wyższe w bieżącym roku nawet o ponad 80 złotych przy założeniu, że zużyje tyle samo energii co rok wcześniej. Prezes URE zatwierdzi tylko cenniki prądu, ale te opłaty stanowią mniej więcej połowę rachunku odbiorcy.
Formalnie podwyżki wejdą w życie dwa tygodnie po podpisaniu przez szefa URE, ale klienci warszawskiego zakładu energetycznego RWE Stoen płacą drożej już od początku roku. Ta firma w ogóle nie przesłała szefowi urzędu cennika do zatwierdzenia, gdyż jej władze uznały, że nie mają takiego obowiązku. A wszystko z powodu zamieszania na rynku, które zaczęło się prawie dwa miesiące temu. Poprzedni prezes URE Andrzej Szafrański pod koniec października uwolnił ceny energii, czyli zniósł obowiązek przedstawiania taryf do akceptacji. Tę decyzję przypłacił dymisją, a w połowie listopada nakaz zatwierdzania cenników przywrócił obecny szef urzędu Mariusz Swora.
Mimo to część firm została oficjalnie poinformowana o liberalizacji rynku. Wśród nich był RWE Stoen i jego zarząd uważa tę decyzję za nadal obowiązującą. Dlatego od stycznia podniósł ceny prądu o 16,5 proc. Szef urzędu odpowiedział wszczęciem postępowania, w efekcie którego ma prawo ukarać przedsiębiorstwo finansowo, a grzywna może sięgnąć nawet 120 mln zł. Sprawa jest jednak daleka od rozstrzygnięcia, bo warszawska firma zamierza i tak odwołać się od ewentualnej decyzji o ukaraniu.