Mając na względzie skalę wzrostu, trudno jest zaryzykować tezę, że wyżej już nie będzie. Cały czas polski rynek znajduje się pod wpływem nastrojów na świecie, ze szczególnym uwzględnieniem USA, gdzie wciąż wiele uwagi poświęca się szukaniu symptomów recesji. Ale z drugiej strony ostatnie raporty makroekonomiczne (np. sprzedaż detaliczna) okazały się lepsze od oczekiwań, co z kolei pozwala akcjom odrobić wcześniejsze straty.

Istotne znaczenie dla koniunktury mają publikowane przez spółki raporty finansowe za IV kwartał. Mam na myśli zarówno spółki amerykańskie, jak i polskie. U nas na razie wyniki zaprezentowały duże firmy. Jak dotąd są one zgodne z wysokimi oczekiwaniami rynku, choć trudno mówić o prawdziwych pozytywnych zaskoczeniach. Zapewne bardziej spektakularne będą reakcje inwestorów na dokonania mocno przecenionych spółek średniej wielkości, które były ulubieńcami inwestorów indywidualnych w ostatnich latach. Duże spadki spowodowały, że akcje tych firm mogą mieć spory potencjał wzrostowy, gdy wyniki okażą się lepsze od oczekiwań. W końcu jakieś podmioty musiały wykreować ten wzrost gospodarczy. Myślę, że właśnie ten czynnik w perspektywie najbliższych tygodni powinien odgrywać główną rolę w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Cały czas jednak trzeba pamiętać o aurze globalnej, bo akcje w Polsce mogą drożeć tylko wtedy, gdy na rynkach zachodnich kształtuje się tendencja wzrostowa.