Potoczna odpowiedź na pytanie postawione w tytule jest prosta: w Polsce najlepiej żyje się złodziejom, a najgorzej emerytom. Ta prosta jak drut prawda nie do końca jest jednak prawdziwa.
Chociaż statystyki tego nie ujmują, jest bardzo prawdopodobne, że wysoko wykwalifikowanym złodziejom wszędzie na świecie powodzi się nieźle. Jest to jednak zajęcie dość nerwowe i raczej krótkookresowe. Natomiast emerytom, przynajmniej statystycznie rzecz ujmując, powodzi się w Polsce dobrze.
Jak wynika z badań budżetów gospodarstw domowych, dochód na osobę, jakim rozporządzają gospodarstwa emeryckie, wynosił w 2006 roku przeciętnie 944 zł (w zeszłym roku już ponad 1000 zł); był o blisko 15 proc. wyższy niż w gospodarstwach pracowniczych (829 zł).
Te niezbyt popularne dane skłaniają do postawienia dwóch pytań. Pierwsze: skąd się biorą tak wysokie dochody emerytów? I drugie: jeżeli dane te są prawdziwe, dlaczego istnieje przekonanie, że sytuacja materialna emerytów jest tak zła?
Przeciętne wynagrodzenie miesięczne w gospodarce narodowej (bez składki na ubezpieczenia społeczne) w 2007 r. wyniosło 2275 zł, a przeciętna emerytura 1350 zł. Tak zwana stopa zastąpienia (relacja emerytury do wynagrodzenia) wyniosła zatem 60 proc. Jest to znacznie wyższy wskaźnik niż w innych krajach postsocjalistycznych. Na przykład w Czechach przeciętna emerytura wynosi 9 tys. koron, a średnia pensja brutto 21,5 tys. koron, zatem stopa zastąpienia nie przekracza 45 proc.