Rano warszawski parkiet próbował odrabiać straty z dnia poprzedniego, jednak pieniędzy wystarczyło tylko na około dwie godziny. Później rynek przy bardzo mizernych obrotach zaczął się osuwać na coraz niższe poziomy i około południa znalazł się pod kreską.
Ostatecznie jednak WIG20 dzięki działaniom arbitrażu w końcówce sesji zakończył dzień na niewielkim plusie. Wśród największych firm kolejną nieudana sesję zaliczył Lotos (analiza poniżej). Słabo wypadł też konkurent w branży PKN Orlen, którego akcje potaniały o 1,5 proc. Bardzo mocno spadły natomiast akcje mniejszych firm. Wskaźniki mWIG40 i sWIG80 straciły odpowiednio 2 proc. i 1,8 proc. Obroty papierami na koniec dnia podliczono na 1 mld zł.
Rynek wciąż jest słaby i niczego tu nie zmieni fakt, że wczoraj Warszawa wypadła lepiej niż inne giełdy. Bez znaczenia jest również to, że akcje od szczytu z lata ubiegłego roku spadły już o prawie 40 proc., a rynkowy wskaźnik cena do zysku dla polskich akcji zbliża się do uznawanego za atrakcyjny poziomu 10. Rynek wciąż muszą dźwigać OFE i aż strach pomyśleć, co by było, gdyby przestały kupować.
Obok kłopotów z płynnością na GPW wpływ na przebieg notowań ma też zła sytuacja na rynkach zagranicznych. Tam z powodu drożejącej ropy i obniżenia prognoz finansowych przez amerykańską firmę kurierską UPS (analiza poniżej) ceny akcji mocno spadły. Swoje zrobił też dużo gorszy od prognoz odczyt wskaźnika nastrojów konsumentów w USA. Dodatkowo dziś RPP podwyższy zapewne koszt pieniądza, a niewykluczone, że na zmianę polityki stóp zdecyduje się też Fed. Zatem klimat do inwestowania w akcje jeszcze się pogorszy. Do i tak wysokich kosztów działalności firm związanych ze wzrostem cen dojdzie droższy kredyt. To odbije się na wynikach spółek.
Z wydarzeń korporacyjnych warto zwrócić uwagę na NWR. Akcje podrożały o 3 proc., po tym jak w trakcie sesji spółka podała, że otrzymała od Ministerstwa Środowiska koncesję wydobywczą na uruchomienie kopalni węgla w Dębieńsku.