Do podziału na 12 projektów jest ponad 10 mld euro. W Polsce o dotacje walczą ZA Kędzierzyn w konsorcjum z PKE oraz elektrownia Bełchatów. We wtorek w Brukseli swój projekt prezentował ZAK. - Ten projekt jest inny niż wszystkie, bo oprócz wychwytywania i magazynowania CO2 proponuje też jednocześnie zgazowanie węgla do produkcji gazu syntetycznego - mówi Frisvold. - Ale Bełchatów to największa w Europie elektrownia na węgiel brunatny. Szanse dla obu projektów są, choć muszę podkreślić, że musimy zachiwać równowagę geograficzną – dodał.
- Projekty trzeba dobrze przygotować, by nie było do nich żadnych zastrzeżeń i przekonywać i rząd Polski i ludzi w UE, że musimy walczyć o te pieniądze - powiedział były premier, europoseł Jerzy Buzek. Podkreślił, że jego zdaniem projekt ZAK będzie miał większe szanse, jeśli będzie zakładał ścisłą współpracę przy transporcie rurociągami CO2 z Czechami, oraz gdyby do konsorcjum dołączyła jakaś znana w UE firma. – Np. Vattenfall, BASF czy Shell – powiedział Buzek.
Do końca roku ma zapaść decyzja, komu UE przyzna dotacje - to ok. 800 mln euro na instalację (a np. koszt tej w ZAK to 5-6 mld zł). - Bierzemy pod uwagę także alternatywne sposoby finansowania, ale pieniądze z Unii to najważniejszy zastrzyk - przyznaje Krzysztof Jałosiński, prezes ZAK.
Z informacji "Rz" wynika, że Bełchatów pokaże swój projekt w Brukseli w marcu.
Kryteria konkursowe mają być ogłoszone za kilka tygodni. Jednak lobbing wspierający obie inwestycje już ruszył. Samorządowcy z Kędzierzyna i Opolszczyzny w następny wtorek wystosują pismo do rządu w sprawie wsparcia projektów CCS (przypomnijmy: minister środowiska Maciej Nowicki powiedział bowiem, że jeśli dotacji w ramach 12 projektów flagowych nie będzie, Polska samodzielnie nie udźwignie finansowania tych projektów - zwłaszcza, że są testowymi i nie wiadomo, czy sprawdzą się potem na skalę przemysłową). Dodatkowe pisma do rządu mają przygotować szefowie Bełchatowa i ZAK. - Ta instalacja może się zwrócić w 15 lat - przekonuje prezes Jałosiński.