Od początku 2006 r. dolar systematycznie tracił na wartości na rzecz euro. W efekcie latem 2008 r. za euro płacono blisko 1,60 dolara. Wszystko zmieniło się jesienią, kiedy upadł bank Lehman Brothers. Inwestorzy z Wall Street przystąpili do gwałtownej wyprzedaży aktywów (akcje, obligacje) na całym świecie i kupowali dolara, który stał się swego rodzaju bezpieczną przystanią na bardzo niepewne czasy.
W rezultacie w ciągu kilku miesięcy euro kosztowało już 1,25 dolara. Obecnie część ekonomistów twierdzi, że dolar jest przewartościowany, a jego siła wynika z tego, że jest nadal uważany za najbezpieczniejszą walutę. Jeżeli świat zacznie wychodzić z kryzysu, inwestorzy znów mogą chętniej kupować bardziej ryzykowne, ale i dające większy zysk aktywa.
Zagrożeniem dla dolara może być także wysoki deficyt budżetowy USA, który w tym roku sięgnie astronomicznej kwoty 1,5 biliona dolarów. Aby go sfinansować, w samym pierwszym kwartale amerykański rząd zapożyczy się na rynkach finansowych na kwotę 500 mld dolarów.
– Jeżeli pieniądze na ratowanie gospodarki zostaną dobrze wydane, to rzeczywiście dolar może się umacniać. Ale jeśli inwestorzy uznają, że dodrukowywanie pieniędzy przez amerykański rząd doprowadzi do wzrostu inflacji, mogą się odwrócić od dolara i wybrać np. złoto – mówi Łukasz Wojtkowiak, analityk walutowy Banku Millennium.