– Wiele zależy od możliwości konkretnych firm i potrzeb inwestycyjnych. Decyzję w sprawie dywidend podejmiemy na podstawie analiz – mówi „Rz” Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu. I przypomina wypowiedzi swojego szefa: – Nie będzie drenowania spółek. Możliwe, że nie wykonamy tego, co jest zapisane w ustawie budżetowej.
Ale to samo resort skarbu głosił w pierwszej połowie 2008 r., a potem i tak niemal w stu procentach wykonał założony plan, pobierając w 2008 r. od firm ponad 2,6 mld zł. Zresztą przez trzy ostatnie lata dochody z dywidend Skarbu Państwa z zysków spółek były nawet wyższe od przychodów z prywatyzacji.
Według planów w tym roku państwowy akcjonariusz miałby uzyskać z tytułu dywidend 3,35 mld zł. Ta kwota uzależniona jest głównie od wyników największych firm, czyli KGHM, PKN Orlen, Totalizatora Sportowego, PKO BP i spółek energetycznych. Ale już widać, że resort skarbu będzie miał kłopot ze zdobyciem ponad 3 mld zł. Możliwe wydaje się osiągnięcie 1 – 1,5 mld zł i miała tego świadomość wiceminister skarbu Joanna Schmid, która wskazywała na 1 mld zł.
Tyle może uzbierać skarb, zakładając, że na razie ma do dyspozycji ponad 0,5 mld zł z Giełdy Papierów Wartościowych (nadwyżka finansowa z ubiegłych lat, która ma zostać pobrana przed prywatyzacją spółki), około 250 mln zł z Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych i 300 mln zł rekompensaty za odstąpienie od umowy z UniCredit na sprzedaż mniejszościowego pakietu Pekao (zostanie zaksięgowana jako dochód z dywidendy). Do tego mogą dojść wypłaty z zysku od kilku wyjątkowo dobrze prosperujących dużych państwowych spółek (np. Mennicy Polskiej czy Totalizatora Sportowego). Skarb Państwa jako mniejszościowy udziałowiec może liczyć na TP SA (w 2008 r. otrzymał z tej spółki 83 mln zł).
W tym roku dodatkową presję na ministra skarbu będzie wywierać minister finansów, który szuka środków na finansowanie budżetu. Ma w ręku silny argument: to najprawdopodobniej ostatni rok, w którym część spółek Skarbu Państwa odnotowała tak wysokie zyski.