Zapoczątkowanego w piątek osłabienia złotego nie można niestety tłumaczyć zwykłą korektą po mocnym wzroście w poprzednich tygodniach.
Większość walut Środkowej Europy osłabia się dziś do euro. Inwestorzy porzucają ryzykowne aktywa i skupują waluty krajów o niskich stopach procentowych.
Do tego odwrotu, po spadkach na światowych giełdach przyczyniły się problemy z planem restrukturyzacji amerykańskich koncernów branży motoryzacyjnej, General Motors i Chryslera.
Jak często się zdarza - inwestorzy uznają osłabienie kursu euro wobec dolara za sygnał odejścia od złotego (i walut krajów wschodzących). Ostatnio złoty zyskiwał do innych walut, równolegle z umacnianiem się eurodolara. Do zmniejszenia sentymentu do regionu przyczyniły się też zeszłotygodniowe zawirowania polityczne w Czechach i na Węgrzech.
W miarę stabilny pozostaje kurs rumuńskiego leja (o 15:00 umacnia się do euro o 0,69 proc.). Wzrósł on dziś do poziomu najwyższego od niemal 7 tygodni. Dealerzy podejrzewają, że bank centralny dokonał interwencji w jej obronie. Ostatnio [link=http://www.rp.pl/artykul/281616.html]MFW zezwolił na wsparcie Rumunii[/link] kwotą 20 mld euro.