Po słabym początku sesji jeszcze przed południem indeksy wyszły na plus. Na całym rynku zainteresowanie aktywnym handlem nie było duże, ponieważ w związku z wygasaniem kontraktów terminowych gracze czekali na ostatnią godzinę handlu.
Nie dziwi zatem fakt, że gdy o godz. 14 GUS podał dane na temat produkcji przemysłu, nie zrobiło to na inwestorach żadnego wrażenia. W maju produkcja spadła o 5,2 proc., podczas gdy oczekiwano spadku o prawie 7 proc.
Pół godziny przed ostatnią godziną notowań, w trakcie której ustala się kurs rozliczeniowy kontraktów, nastąpiła zmasowana ofensywa giełdowych byków.
Dzięki niej WIG20 w niespełna 30 minut wspiął się o 1,4 proc. Kupujący nie odpuścili do końca notowań i ostatecznie wskaźnik największych firm zyskał na zamknięciu 1,96 proc. Tym samym nie tylko obronił poziom wsparcia, ale – głównie dzięki zleceniom koszykowym – oddalił się od niego na dość bezpieczną odległość.
Na rynku mniejszych firm niewiele się działo. Wskaźniki mWIG40 i sWIG80 zyskały odpowiednio 0,4 i 0,6 proc. Obroty na całym rynku przekroczyły 1,7 mld zł, z czego 1,5 mld przypadło na spółki z WIG20.