Pierwszy ogród z niecodziennych materiałów założyła w 1979 r. amerykańska architekt krajobrazu Martha Schwartz. Dziś zbieramy żniwa jej obwarzankowej rewolucji.
Wyjazd męża w podróż służbową to okazja na zamieszanie w spokojnym związku. Czasem takie rewolucje wymykają się spod kontroli i sięgają poza własny ogródek. Tak było tym razem.
Martha Schwartz właśnie dostała pachnący farbą drukarską dyplom Graduate School of Design Harvard University. I postanowiła zrobić niespodziankę swemu mężowi Peterowi Walkerowi, znanemu architektowi krajobrazu, który wybrał się w delegację.
W alejkach ich niewielkiego domowego ogródka w Cambridge wysypała żwir w odcieniu intensywnego fioletu. W centralnej części posadziła kilka krzaczków różowego geranium. Na targu od piekarza kupiła wianuszek nanizanych na sznurek obwarzanków. Zabezpieczyła je przed wilgocią pokostem i przymocowała do podłoża, układając jak guziki w dwurzędowym galowym mundurze oficerów marynarki. I urządziła przyjęcie powitalne.
Walker projektował ogrody w stylu modernistycznym – proste, abstrakcyjne, minimalistyczne w formie. Odpustowe, nietrwałe obwarzanki nie mieściły się w tym repertuarze. Zaskoczenie było tym większe, że zanim rozmiękły, Ogród z Bajgli (Bagel Garden) trafił na okładkę prestiżowego magazynu „Landscape Architecture”. To doprowadziło do furii niektórych kolegów Schwartz, a z niej zrobiło enfant terrible ogrodnictwa.