Gminy, miasta, powiaty i województwa przewidywały, że będą mieć 13,6 mld zł deficytu w 2008 r. Tego planu nie zrealizowały, zresztą jak co roku. Na koniec grudnia były co prawda na minusie, ale dużo niższym. Deficyt wyniósł bowiem 1,6 mld zł. Dla porównania rok wcześniej miały nadwyżkę wynoszącą prawie 2,3 mld zł. Wówczas wpływ na to miały lepsze od oczekiwań wpływy do samorządowych kas (101 proc.). Zwłaszcza z PIT i CIT, bo gospodarka do końca trzeciego kwartału rozwija się dynamicznie.
W 2008 r. wpływy do samorządowych kas były już niższe niż plany. Wyniosły 142,3 mld zł, czyli o prawie 4 mld zł mniej, niż wynosiły szacunki. Do kas wpłynęło jednak o ok. 11 mld zł więcej niż rok wcześniej. I to mimo faktu, że wprowadzona ulga z tytułu wychowania dzieci uszczupliła dochody samorządów z PIT.
Ostatecznie deficyt miały miasta i gminy, które też najwięcej inwestują. Na plusie były powiaty i zwłaszcza województwa. – To nie był bardzo dobry rok, ale wciąż można go uznać za dobry. Udało się zrealizować prawie wszystkie zadania, mimo że w ostatnich dwóch miesiącach ubiegłego roku widoczne były już skutki makroekonomicznego kryzysu – ocenia Krzysztof Szałucki, skarbnik Gdyni.
[srodtytul]To nie był zły rok[/srodtytul]
W odniesieniu do dochodów w ponad 100 proc. plan zrealizowały miasta i powiaty. Głównie za sprawą dobrych wpływów z PIT i CIT. Jednak dynamika wzrostu przychodów z tych podatków była niższa niż wcześniej – wyniosła kilka, a nie nawet kilkadziesiąt procent, jak było w latach poprzednich – i to mimo rosnących wynagrodzeń. Miasta nie zrealizowały też znaczących dla ich budżetu wpływów z podatku od czynności cywilnoprawnych. W tym zakresie odczuły kryzys, bo spadła liczba transakcji kupna-sprzedaży na rynku nieruchomości.