W ciągu kilku miesięcy cena złota potrafi wzrosnąć lub spaść nawet o 40 proc. W połowie marca 2008 r. za uncję tego surowca płaciło się ponad 1000 dolarów. W ciągu kolejnych ośmiu miesięcy cena spadła do poziomu nieco ponad 700 dolarów, by w lutym tego roku ponownie zbliżyć się do wartości czterocyfrowych. Obecnie uncja złota kosztuje ponad 950 dolarów, a prognozy analityków na kolejne miesiące są bardzo zróżnicowane. Są tacy, którzy spodziewają się spadku ceny do około 800 dolarów za uncję. Inni są zdania, że cena złota do końca roku przekroczy 1100 dolarów, a w ciągu trzech lat sięgnie nawet 2000 dolarów za uncję.
Inwestycja w złoto jest też obarczona ryzykiem kursowym, bo wartość tego kruszcu jest wyceniana w dolarach. Obecnie polska waluta szybko się umacnia, a cena złota wyrażona w dolarach pozostaje w trendzie bocznym. To powinno skłaniać polskich inwestorów do szczególnej ostrożności. Aby inwestycja przyniosła zysk, cena kruszcu musi wzrosnąć więcej, niż dolar straci wobec złotego. Dlatego przy obecnym trendzie na rynku walutowym średnioterminowa inwestycja w złoto traci na atrakcyjności. W długim terminie może to być dobre zabezpieczenie przed inflacją. Jednak by taka inwestycja spełniła swoje zadanie, trzeba się liczyć z zamrożeniem części aktywów na co najmniej pięć – dziesięć lat.
Najprostszym sposobem, by zainwestować w złoto, jest zakup sztabki tego kruszcu, np. w Mennicy Państwowej, lub złotych monet emitowanych przez Narodowy Bank Polski. Jednak najwygodniej jest inwestować w złoto, kupując instrumenty finansowe z ekspozycją na ten kruszec. Na warszawskiej giełdzie notowane są certyfikaty Raiffeisen Banku o symbolu RCGLDAOPEN. Ich zaletą jest to, że dokładnie odzwierciedlają cenę złota. To oznacza, że inwestujemy w stosunku 1:1, bez dźwigni finansowej. Są to instrumenty stosunkowo płynne (dba o to animator rynku) i dostępne dla każdego – możemy kupić nawet jeden certyfikat o wartości 1/10 uncji złota. 27 lipca kurs takiego certyfikatu wynosił 280 zł.
Innym rozwiązaniem jest zakup jednostek funduszy inwestujących w instrumenty pochodne powiązane ze złotem. Investor Gold FIZ inwestuje w takie instrumenty, ale również w akcje spółek związanych z wydobyciem i przetwarzaniem metali szlachetnych. Jego certyfikaty najlepiej jest kupować na rynku pierwotnym, podczas kolejnych subskrypcji – najbliższa jest zaplanowana na październik. Dystrybucją tych papierów zajmują się placówki banku BGŻ. Można też je kupić poprzez giełdę, ale wtedy trzeba się liczyć z małą płynnością. W ciągu ostatnich 12 miesięcy Investor Gold FIZ stracił ponad 8 proc., a w ciągu dwóch lat zarobił 10 proc. A to oznacza, że bezpieczniejszą i zarazem bardziej zyskowną inwestycją w tym czasie była lokata bankowa.
Propozycją dla zamożnych klientów są jednostki subfunduszu Superfund GoldFuture, oferowane w ramach hedgingowego funduszu parasolowego Superfund SFIO. Warunkiem jest ulokowanie w funduszu parasolowym co najmniej 40 tys. zł. Superfund GoldFuture inwestuje bardzo agresywnie, stosując instrumenty pochodne, które wykorzystują dźwignię finansową, zwielokrotniającą zarówno zyski, jak i straty. W ciągu minionych sześciu miesięcy fundusz stracił ponad 25 proc., podczas gdy cena złota wyrażona w dolarach wzrosła o 12 proc.