Po piątkowej euforii na światowych giełdach, wczoraj inwestorzy nadal kupowali drożejące akcje. Powodem wzmożonego popytu są nadzieje na koniec światowej recesji.
Giełdowi gracze dobrze przyjęli słowa szefa Fedu Bena Bernanke, który w piątek stwierdził, że widzi oznaki ożywienia tak w gospodarce amerykańskiej, jak i globalnej. Znów najmocniej drożały akcje z krajów wschodzących. Tym razem GPW, która w piątek była liderem światowych giełd, musiała uznać wyższość rynków: węgierskiego, czeskiego i rosyjskiego. W pierwszym przypadku ponad 6-proc. wzrost był spowodowany głównie tym, że w czwartek i piątek giełda była nieczynna. Tym samym indeks BUX gonił resztę świata.
W Warszawie przy obrotach sięgających 1,66 mld zł ceny wzrosły o 2,2 proc. (WIG). Znów, jak to już obserwowaliśmy wiele razy w ciągu ostatnich sesji, mieliśmy silny atak popytu w samej końcówce dnia. Popyt ten skierowany był głównie na akcje największych firm, co wskazuje na aktywność kapitału zagranicznego. Indeks WIG20 zyskał wczoraj 2,45 proc. – najwięcej spośród wszystkich indeksów. Wkrótce powinno się okazać, czy jest to kapitał długoterminowy, czy też spekulacyjny.
Największy popyt skupił się na akcjach banków i firm z branży metalurgicznej. W pierwszej grupie wyróżniły się walory Pekao, na których zanotowano największy obrót na rynku. W drugiej grupie duży popyt zgłoszono na akcje Stalproduktu, Kęt i KGHM. Zarząd lubińskiej spółki skorygował w górę tegoroczne prognozy finansowe. Zysk netto ma być o 50 mln zł wyższy (1,95 mld zł.), natomiast przychody mają wynieść 9,66 mld zł (7 proc. więcej, niż zakładała poprzednia prognoza).
Wśród mniejszych firm bardzo dużym zainteresowaniem cieszyły się papiery Petrolinvestu. Ponieważ w ostatnich dniach nie pojawiły się żadne informacje ze spółki, wczorajszy wzrost można wytłumaczyć tym, że firma praktycznie nie uczestniczyła w trwającej od wiosny hossie.