Uwolnienie cen energii elektrycznej dla odbiorców indywidualnych od stycznia 2010 r. jest mało prawdopodobne – dowiedziała się “Rz”. Do połowy września Urząd Regulacji Energetyki ma ogłosić swoją decyzję. – Kończymy właśnie prace nad komunikatem w tej sprawie. Cały czas mamy jednak poważne wątpliwości co do tego, czy ceny dla odbiorców z grupy G (która obejmuje przede wszystkim gospodarstwa domowe – red.) powinny zostać uwolnione – wyjaśnia Mariusz Swora, prezes URE.
Wątpliwości URE budzi choćby to, że nie zostały spełnione warunki, które Mariusz Swora postawił jeszcze w 2008 r. Stwierdził wtedy, że do odejścia od zatwierdzania cen dla najmniejszych odbiorców niezbędne jest przede wszystkim wzmocnienie konkurencji w hurtowym handlu energią oraz specjalna ochrona dla najbiedniejszych odbiorców. URE domagał się też skrócenia procedury zmiany sprzedawcy energii oraz większych uprawnień dla samego urzędu. Ministerstwo Gospodarki zapowiedziało w ostatnich dniach przepisy zakładające, że część gospodarstw domowych uzyska prawo do kupna energii o 30 proc. taniej niż reszta rynku. Zapowiedziane przez wiceminister Joannę Strzelec-Łobodzińską rozwiązania przewidują, że sprzedawcy energii mogliby pokryć różnicę w przychodach spowodowaną rabatem dzięki ulgom w VAT i podwyżce cen energii o 10 proc. Projekt ten nie spodobał się jednak ani firmom, ani URE. Sprzedawcy zaznaczyli, że najbiedniejszym powinna pomagać opieka społeczna. – Dziesięcioprocentowa podwyżka, dzięki której program pomocy miałby być realizowany, budzi poważne wątpliwości. Poczekajmy na dalsze szczegóły – powiedział Swora.
W Sejmie rozpoczęły się w ostatnich dniach prace nad zmianami w prawie energetycznym, ale nie wiadomo, jak dalece dzięki nim uda się zwiększyć konkurencję w sektorze. Dotyczy to np. przepisów przewidujących obowiązek handlu energią na giełdzie. – Zmiana jest pozorna, projekt nowelizacji daje możliwość oferowania energii w drodze przetargów publicznych, które służą jedynie wzmacnianiu pozycji rynkowej niektórych grup energetycznych. Firmy skwapliwie korzystają już w tej chwili z tego instrumentu, na giełdę raczej same z siebie nie pójdą – podsumowuje prezes URE.
Klientom indywidualnym, po regulowanych cenach, energetyka sprzedaje około 25 proc. elektryczności trafiającej do obrotu. Stawek w pozostałej części rynku URE nie zatwierdza. Jak jednak argumentują energetycy, ze względu na zaniżone administracyjnie ceny dla gospodarstw domowych muszą podnosić stawki dla firm. Z tego powodu można się spodziewać ich bardzo silnych protestów, jeżeli do uwolnienia cen rzeczywiście nie dojdzie.
– Enea od samego początku chciała uwolnienia cen energii dla klientów indywidualnych. Jest wreszcie szansa, że od 2010 r. ta sytuacja się znormalizuje. Dziś nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jakie ceny zaproponujemy naszym klientom w 2010 r. – mówi Paweł Oboda, rzecznik giełdowej Enei. Z tym, że pełne uwolnienie cen jest zasadne, zgadzają się również przedstawiciele największej na rynku Polskiej Grupy Energetycznej.