Wkład największej europejskiej gospodarki do pakietu stabilizacyjnego, opiewającego na 750 mld euro, może sięgnąć nawet 150 mld euro. Za wyasygnowaniem tej kwoty opowiedziało się 319 deputowanych Bundestagu, podczas gdy 73 było przeciwnych. 195 parlamentarzystów wstrzymało się od głosu.

“Każda alternatywa jest dużo gorsza i dużo bardziej niebezpieczna, więc musimy to zrobić. Nie robimy tego dla innych, ale dla nas samych i przyszłych pokoleń” – przekonywał przed głosowaniem niemiecki minister finansów Wolgang Schaeuble.

Dwa tygodnie temu niemiecki parlament zatwierdził wkład Niemiec w pakiet pomocowy dla Grecji. Decyzja ta była jednak w niemieckim społeczeństwie bardzo niepopularna. Komentatorzy tłumaczyli tym późniejszą porażkę koalicji chadeckiej CDU kanclerz Angeli Merkel i liberalnej Partii Wolnej Demokratów (FDP) w wyborach do parlamentu najludniejszego niemieckiego landu Nadrenia Północna-Westfalia.

Zdaniem Jima Reida, stratega Deutsche Banku, niespodziewany zakaz niektórych form krótkiej sprzedaży akcji i obligacji, ogłoszony we wtorek wieczorem przez niemiecki nadzór finansowy (BaFin), mógł być próbą pozyskania poparcia parlamentarzystów dla kontrowersyjnego mechanizmu stabilizacyjnego. Pokazał bowiem, że kanclerz Merkel aktywnie przeciwstawia się kryzysowi w strefie euro, a nie tylko za niego płaci.

W środę do akceptacji europejskiego mechanizmu stabilizacyjnego wzywał niemieckich parlamentarzystów szef tamtejszego banku centralnego Axel Weber, członek Rady Zarządzającej EBC. Jak wskazywał, gwarancje kredytowe dla państw członkowskich strefy euro, z których pakiet ten się głównie składa, są niezbędne dla ustabilizowania strefy euro.