Jak macho został moralistą

Kiedyś Clint Eastwood był filmowym twardzielem oskarżanym o propagowanie przemocy. Dziś zaskakuje moralną wrażliwością. I choć 31 maja skończy 80 lat, nie wybiera się na emeryturę

Publikacja: 28.05.2010 01:26

„Brudny Harry” (1971)

„Brudny Harry” (1971)

Foto: Rzeczpospolita

Nadal jest krzepki i pełen energii. – Jestem dzieckiem, mam jeszcze tyle do zrobienia – żartuje w wywiadach. – Wiek to nie tylko kwestia biologii, ale także psychiki – podkreśla. – Wielu ludzi starzeje się przedwcześnie, bo się czuje staro.

Stara się zachować formę i spowolnić działanie czasu. Uprawia jogging. Codziennie rano przebiega 10 mil. Później wraca do domu – jednopiętrowej hacjendy w kalifornijskim Pebble Beach, gdzie w kuchni przygotowuje koktajle owocowe dla siebie i rodziny. Unika czerwonego mięsa. Nie pali. Za to dwa razy dziennie medytuje. Kilka lat temu pozwolił sobie na drobną operację plastyczną, by usunąć zmarszczki.

[srodtytul]Ułamany ząb, wystająca grdyka[/srodtytul]

Hacjendę Eastwooda otaczają pola golfowe. Wielu w jego wieku zadowoliłoby się pewnie wbijaniem piłeczki do dołka. Zwłaszcza że Pebble Beach to pięknie położona sieć ośrodków turystycznych. W trakcie gry golfiści mogą podziwiać fale Pacyfiku, uderzające o wybrzeże.

Jednak Eastwood woli spędzać czas w Burbank, w hrabstwie Los Angeles, gdzie mieści się Malpaso Company – jego firma producencka. Tu, w sąsiedztwie studia Warnera, z którym jest związany od 35 lat, pracuje nad nowymi projektami.

Należy do grona najbardziej żywotnych twórców kina. Zagrał w ponad 65 filmach. Przed kamerą pojawia się coraz rzadziej, przyznając, że dla aktorów z osiemdziesiątką na karku jest mało interesujących propozycji. Ale jako reżyser nie zwalnia tempa. Debiutował w 1971 roku „Zagraj dla mnie Misty”. Od tego czasu zrealizował 30 fabuł.

Ostatnia z nich to „Invictus – Niepokonany”. Inspirowany faktami dramat o tym, jak Nelson Mandela, obejmując urząd prezydenta Republiki Południowej Afryki, postanowił wykorzystać organizację mistrzostw świata w rugby do zjednoczenia kraju po epoce apartheidu. Film zdobył dwie nominacje do Oscara i trzy do Złotych Globów – w tym dla Eastwooda za reżyserię. W Polsce ukaże się 11 czerwca na dvd.

Obecnie Clint kończy pracę nad filmem numer 31. „Hereafter”, mieszanka thrillera i horroru według scenariusza Petera Morgana (m.in. „Królowa” i „Frost/Nixon”), wejdzie na amerykańskie ekrany jesienią. W planach na 2012 rok gwiazdor ma biograficzny obraz o J. Edgarze Hooverze, założycielu FBI. Główną rolę zaproponował Leonardowi DiCaprio.

Trudno znaleźć równie aktywnego reżysera. Chyba tylko 74-letni Woody Allen, realizujący jeden obraz rocznie, i 101-letni Manoel de Oliveira, który pokazał w Cannes swe najnowsze dzieło, mogą się z nim równać.

Eastwooda wyróżnia coś jeszcze – imponująca efektywność. W ciągu całej kariery nigdy nie przekroczył powierzonego mu budżetu. Zdjęcia do filmów kończy przed terminem, rzadko pozwala aktorom na duble.

Szacunek dla pracy wyniósł z domu. – Pracowałem od 13. roku życia. Ojciec nauczył mnie, że trzeba samemu zadbać o siebie, bo nikt inny tego nie zrobi – mówi. – Dziś żyjemy w społeczeństwie zorientowanym na konsumpcję i ludzie więcej oczekują od rządu i organizacji dobroczynnych. Gdybym tak myślał, kiedy byłem młody, nie zaszedłbym daleko.

Był typem introwertyka, który nie bardzo wiedział, co chce robić w życiu. Pracował przy wyrębach lasu, kopał baseny. W określeniu celu pomogła mu armia. Dostał powołanie w czasie wojny w Korei. Nie pojechał na front, ale spotkał aktorów, którzy zachęcali go do spróbowania sił w Hollywood po zakończeniu służby. Dał się namówić. W wieku 23 lat wyruszył do Los Angeles i podpisał kontrakt z wytwórnią Universal. Zagrał kilka pozbawionych znaczenia epizodów w złych filmach. Po 18 miesiącach usłyszał od kierownika studia, że ma ułamany ząb, zbyt wolno mówi i śmieszy widzów, bo wystaje mu grdyka. Został zwolniony.

Na szczęście coraz prężniej rozwijała się telewizja. Kanał CBS szukał akurat postawnego aktora do roli poganiacza bydła w westernowym serialu „Rawhide” (1959 – 1966). Praca przy kopaniu basenów i wyrębie drzew zaprocentowała. Wysportowany Clint przesiedział w siodle 217 odcinków. To był jego pierwszy krok na drodze do stworzenia wizerunku macho – twardego, małomównego samotnika, który kieruje się etosem rewolwerowca.

[srodtytul]Faszystowska filozofia[/srodtytul]

Eastwoodowi nie wystarczała rola telewizyjnej gwiazdy. Szukał wyzwań. Dlatego w czasie przerwy do zdjęć w „Rawhide” pojechał do Hiszpanii, gdzie szerzej nieznany reżyser Sergio Leone kręcił niskobudżetowy western „Za garść dolarów”. To, co miało być jedynie imitacją hollywoodzkich wzorców, okazało się międzynarodowym hitem. Eastwood zrobił furorę jako Człowiek bez Imienia, westernowy antybohater. Typ posępnego mściciela, kierującego się własnym kodeksem. Razem z Leone zrealizowali jeszcze dwa filmy cyklu.

Krytycy zachwycali się kowbojem o zimnym, przenikliwym spojrzeniu. Jednak po raz pierwszy w karierze Eastwooda pojawiły się również zarzuty o brutalność, cynizm i hołdowanie najniższym instynktom. Krytyka go nie obchodziła. Ważniejsze było doświadczenie, jakie zdobył dzięki pracy z Leone. Uświadomił sobie, że im mniej jego bohaterowie mówią, tym bardziej są pociągający i tajemniczy. Siła zaś jednego gestu ma wartość tysiąca słów.

Tej zasady trzyma się do dziś. Zawsze gra powoli, cedzi każde słowo przez zaciśnięte zęby. Leone pokpiwał kiedyś z gwiazdora, że prezentuje tylko dwie miny – „w kapeluszu i bez”. Richard Burton, grający z Eastwoodem w „Tylko dla orłów”, określił jego metodę aktorską „dynamicznym letargiem”. Branża nie szczędziła mu docinków. Tymczasem widzowie byli Eastwoodem zachwyceni.

Zwłaszcza gdy na początku lat 70. zamienił rewolwer na magnum 44. Jako „Brudny Harry” wykreował nowy typ filmowego policjanta. W jego ujęciu gliniarz był równie bezwzględny jak bandyci, z którymi się rozprawiał. Prawo i procedury traktował jako zbędny balast.

Trafił w dziesiątkę. Po okresie młodzieżowej rewolty Amerykanie znów zaczęli cenić tradycyjne wartości. Inspektor Harry Callahan ucieleśniał miejską wersję bezkompromisowego szeryfa. Porządek zaprowadzał metodami zaczerpniętymi z Dzikiego Zachodu.

Cykl o „Brudnym Harrym” (w sumie pięć filmów) określił pozycję i wizerunek Eastwooda na lata. Z jednej strony Clint zdobył ogromną popularność. Z drugiej, ciągnęła się za nim opinia zatwardziałego konserwatysty, który nie szanuje liberalnych poglądów.

Przyczyniły się do tego ostre recenzje, a szczególnie opinia krytyk Pauline Kael z „The New Yorkera”, która zawyrokowała, że z „Brudnego Harry’ego” emanuje „faszystowska filozofia okrucieństwa”. Eastwood nie zamierzał za nic przepraszać. – Przemoc to element życia – mówił po pokazach filmu. – Jest czymś, czego ludzie są najbardziej ciekawi. A ci, którzy tego nie akceptują? Niech spadają.

Poza tym w prawdziwym życiu – tak jak Brudny Harry – preferował stanowcze rozwiązania. Poparł interwencję na Kubie i w Wietnamie. Gdy marines ruszyli na Grenadę, nakręcił na ich cześć „Wzgórze złamanych serc”. W latach prezydentury Ronalda Reagana zadzwonił do niego i jako członek republikanów prosił o wysłanie do Laosu grupy najemników, którzy mieli odszukać zaginionych jeńców wojennych.

Największym sukcesem w długoletniej karierze gwiazdora jest sposób, w jaki stopniowo zmieniał swoje oblicze. Był przeciętnym, wręcz słabym aktorem, który dzięki mozolnej pracy nad sobą stał się ikoną hollywoodzkiego kina. A kiedy wszyscy zaszufladkowali go jako zwolennika siły i tradycjonalistę, nakręcił w 1992 roku „Bez przebaczenia”.

[srodtytul]Narodziny autorytetu[/srodtytul]

W opowieści rozprawiającej się z mitem Dzikiego Zachodu pytał o sens kary, świadomość winy i możliwość jej odkupienia. Te pytania powracały w kolejnych filmach, które coraz wyraźniej przypominały proste w formie, ale poruszające moralitety, m.in. „Rzeka tajemnic”, „Za wszelką cenę” i „Gran Torino”. Zwrot w kierunku rozważań etycznych wydaje się szczery. Symboliczna jest pod tym względem jedna z ostatnich scen w „Gran Torino”, gdy rasista Walt Kowalski staje w obronie azjatyckiej mniejszości, zarazem rezygnując z przemocy. „Time” napisał o tym filmie, że to „Brudny Harry z sercem”.

Niewykluczone, że na światopoglądową ewolucję Eastwooda wpłynęło rozczarowanie polityką. W połowie lat 80. był burmistrzem miasteczka Carmel, które z tej okazji zyskało miano Clintville. Ale po dwuletniej kadencji ustąpił. Zmęczyły go ciągłe przepychanki o drobiazgi. – Co parę dni przychodziła nowa grupa interesu – wspomina. – Każda domagała się nowych negocjacji dokładnie wtedy, kiedy właśnie coś zostało ustalone. Nie wiedziałem już, gdzie jestem!

Ważny był także okres prezydentury Busha Juniora, który sprawił, że Eastwood zaczął się dystansować od republikanów. – W republikańskiej idei zawsze podobała mi się wola, by Ameryka była silna i niezależna – z wolnymi wyborami, odpowiedzialnymi za siebie obywatelami, którzy bronią swoich praw, w razie potrzeby także z bronią w ręku – mówi. – Ale nie rozumiem przez to sytuacji, kiedy wkraczamy do obcych państw i wzniecamy wojny religijne.

O tym, jaka postawa jest mu obecnie bliska, można się przekonać, oglądając „Invictusa – Niepokonanego”. – W filmie zaintrygował mnie sposób, w jaki Nelson Mandela wykorzystał rugby, by doprowadzić do pojednania narodowego, choć kraj był na skraju wojny domowej – tłumaczy Eastwood. – Gdyby wybrał wtedy politykę odwetu na białych i siłowe rozwiązania, pewnie zyskałby sympatię czarnej społeczności pamiętającej czasy segregacji rasowej. A jednak zdecydował inaczej.

W 2009 roku Eastwood otrzymał na festiwalu w Cannes Złotą Palmę za całokształt twórczości, a magazyn AARP dla ludzi po 50. roku życia przyznał mu statuetkę Inspire Award za „wykorzystywanie energii, kreatywności i pasji, by uczynić świat lepszym”. W lutym tego roku prezydent Obama przyznał gwiazdorowi nagrodę za propagowanie humanistycznych wartości, określając jego filmy jako „eseje na temat indywidualizmu”.

Macho stał się moralnym autorytetem.

Nadal jest krzepki i pełen energii. – Jestem dzieckiem, mam jeszcze tyle do zrobienia – żartuje w wywiadach. – Wiek to nie tylko kwestia biologii, ale także psychiki – podkreśla. – Wielu ludzi starzeje się przedwcześnie, bo się czuje staro.

Stara się zachować formę i spowolnić działanie czasu. Uprawia jogging. Codziennie rano przebiega 10 mil. Później wraca do domu – jednopiętrowej hacjendy w kalifornijskim Pebble Beach, gdzie w kuchni przygotowuje koktajle owocowe dla siebie i rodziny. Unika czerwonego mięsa. Nie pali. Za to dwa razy dziennie medytuje. Kilka lat temu pozwolił sobie na drobną operację plastyczną, by usunąć zmarszczki.

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy