Ubiegły rok nauczył nas skromności i pokory. Przypomniał, jak powiązane są gospodarki poszczególnych krajów i jak silny może być tzw. efekt motyla. Jak bardzo nieprzewidywalna może być nawet najbliższa przyszłość i jak w niepewnych realiach mylne mogą
być makroekonomiczne prognozy. Wreszcie jak ważne dla przetrwania w trudnych czasach są zasoby zgromadzonej na czarną godzinę gotówki.
Przedsiębiorstwa zapamiętały te lekcje i chcą nabrać przekonania graniczącego z pewnością, że gospodarki polska i światowa nie sprawią nam już żadnej przykrej niespodzianki. Decyzje inwestycyjne są więc wciąż odkładane, czego skutkiem jest spadek nakładów inwestycyjnych w polskiej gospodarce w I połowie tego roku o prawie 18 proc.
W minionym roku, pełnym wyzwań, wiele firm zanotowało znaczący spadek sprzedaży. Osłabł eksport, któremu tylko po części pomógł słaby złoty, a i rynek krajowy nie dawał powodów do wielkiej radości. W efekcie w wielu przedsiębiorstwach powstały wolne moce produkcyjne, co w naturalny sposób zweryfikowało kreślone przed 2008 r. plany inwestycyjne. Można się spodziewać, że do czasu powrotu produkcji i sprzedaży do poziomu konsumującego istniejące moce produkcyjne skłonność do inwestycji innych niż modernizacyjne i odtworzeniowe będzie w najlepszym razie umiarkowana.
[wyimek]Rok 2009 uczynił wielu przedsiębiorców bardziej ostrożnymi w zarządzaniu biznesem. Decyzje o ekspansji podejmowane są rozważniej i poprzedzane gruntowniejszymi analizami, badaniami i kalkulacjami[/wyimek]
Rok 2009 uczynił wielu przedsiębiorców bardziej ostrożnymi w zarządzaniu biznesem. Decyzje o ekspansji podejmowane są rozważniej i poprzedzane gruntowniejszymi analizami, badaniami i kalkulacjami. Równocześnie świadomość znaczenia poduszki płynnościowej powoduje, że firmy skrupulatnie oszczędzają, a saldo depozytów przedsiębiorstw dynamicznie rośnie od początku roku.