W jakim stanie byłaby dziś Europa, gdyby Niemcy zachowali markę? – Minione dwa lata zawirowań gospodarczych byłyby gorsze. Zarówno od strony politycznej, jak i ekonomicznej wprowadzenie euro okazało się zapewne lepsze, niż gdyby sprawy pozostały tak, jak się miały wcześniej – ocenił dr Jackson Janes, dyrektor Amerykańskiego Instytutu Badań nad Współczesnymi Niemcami (AICGS) przy Uniwersytecie Johns Hopkins w Waszyngtonie.
Wraz z Januszem Reiterem, byłym ambasadorem Polski w Niemczech i w USA, Maciejem Stańczukiem, prezesem banku WestLB Polska, oraz Bartłomiejem Nowakiem, dyrektorem Centrum Stosunków Międzynarodowych, dr Janes wziął udział w debacie „Rz” pod tytułem „Niemcy 20 lat po zjednoczeniu. Lokomotywa czy hamulcowy integracji europejskiej?”. Poprowadził ją Marek Magierowski, zastępca redaktora naczelnego „Rz”. Paneliści polemizowali z poglądem, jakoby kryzys zadłużeniowy w strefie euro wykazał fiasko projektu europejskiej unii walutowej. Wielu ekonomistów twierdzi dziś, że związane z przyjęciem wspólnej waluty niskie stopy procentowe były najważniejszą przyczyną baniek na rynkach nieruchomości w Hiszpanii i Irlandii oraz kłopotów fiskalnych Grecji. Nierzadko w kontekście tym padają oskarżenia pod adresem Berlina.
[srodtytul]Rola Niemiec[/srodtytul]
Francuska minister finansów Christine Lagarde zarzuciła Niemcom, że opierając rozwój na eksporcie, zubażają pozostałych członków Unii Europejskiej. Krytykowano je również za blokowanie pakietu pomocowego dla słabszych członków strefy euro, znany inwestor George Soros wielokrotnie powtarzał zaś, że wynoszona przez Berlin do rangi priorytetu konsolidacja finansów publicznych wpędzi europejską gospodarkę w spiralę deflacyjną.
– Przez ostatnie 20 lat Niemcy były motorem Europy – oponował Janusz Reiter, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych.