Francuskie Vivendi, które od kilku lat walczyło o zwrot zainwestowanych w PTC pieniędzy i nawet pozwało polski rząd, otrzyma 1,25 mld euro. Elektrim – sprawca całego zamieszania - za uzyskane środki spłaci wszystkich wierzycieli i wróci do grona zdrowych, niezadłużonych przedsiębiorstw, choć do wczoraj sąd prowadził postępowanie upadłościowe tej firmy.
[b]Chór zwycięzców[/b]
Wszyscy sygnatariusze porozumienia wczoraj triumfowali, jakby przegranych nie było. - Po kilkunastu miesiącach negocjacji, w nocy podpisaliśmy porozumienie. Był to niemały wysiłek, biorąc pod uwagę, że ugoda musiała objąć wszystkich 400 wierzycieli Elektrimu, w tym Deutsche Telekom, Vivendi, obligatariuszy i Skarb Państwa – mówił Zygmunt Solorz-Żak.
- To dobry dzień dla polskiego rynku telefonii komórkowej i dla naszych polskich klientów. Nie budzący wątpliwości stan prawny, uznany przez wszystkich, stanowi jasny sygnał dla strategicznego rozwoju PTC i otwiera drogę na przyszłość – cieszył się Timotheus Höttges, członek zarządu Deutsche Telekom. - Udało nam się rozwiązać ten węzeł - mówił.
Niemcy podkreślali też, że cena jaką zapłacą w sumie za 51 proc. udziałów Ery nie jest wygórowana, bo odpowiada proporcjonalnej części 4-krotności zysku EBITDA polskiej firmy. Pamiętliwi zwracali uwagę, że przy pierwszej próbie zawarcia ugody DT miało okazję przejąć ten sam pakiet za 1,8 mld euro. Prób porozumienia było zresztą kilka. Ponoć blisko podpisania ugody było już na wiosnę 2006 r. i pod koniec roku 2008. Obie strony różnie tłumaczyły, dlaczego ostatecznie pod gotowymi dokumentami nie składano odpowiednich podpisów.