Niepokoje społeczne na Bliskim Wschodzie to jeden z powodów odpływu kapitału z rynków wschodzących na rzecz dojrzałych. Nie zrażają jednak Marka Mobiusa, weterana „młodych” giełd. Według niego nieuniknione zmiany polityczne w Egipcie i Tunezji stanowią inwestycyjną okazję.
– Przyjmujemy bardziej długoterminową perspektywę. W takim środowisku rozważamy zakupy akcji. Gdy trwa ich paniczna wyprzedaż, rozglądamy się za naprawdę atrakcyjnymi, niskimi cenami – powiedział znany zarządzający portalowi Marketwatch.
Inwestorzy wycofują kapitał z funduszy akcji rynków wschodzących od początku roku. W tygodniu zakończonym 2 lutego podjęli netto 7 mld USD (19,9 mld zł), najwięcej od trzech lat – wynika z danych EPFR Global. W tym czasie chętnie powierzali pieniądze funduszom akcji rynków dojrzałych. Saldo wpłat i umorzeń w takich podmiotach sięgnęło 6,6 mld USD. Od początku roku napłynęło do nich netto 33,4 mld USD.
Oznacza to, że inwestorzy nie tracą apetytu na ryzykowne aktywa, tylko starają się omijać młode rynki. Powszechnie interpretuje się to jako wyraz ich obaw o konsekwencje rosnącej inflacji w gospodarkach rozwijających się rewolty w Egipcie i innych państwach Bliskiego Wschodu.
Zdaniem Mobiusa, prezesa towarzystwa funduszy Templeton, reakcja inwestorów jest czysto emocjonalna, nie poparta ekonomicznym namysłem. – Takie incydenty mijają – powiedział.