O konieczności większego ograniczenia emisji dwutlenku węgla mówi otwarcie unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard. Unia Europejska zobowiązała się zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych o 20 proc. do 2020 r. Ale cel ma być podniesiony do 30 proc., jeśli inne państwa przyjmą podobne rozwiązania.
Zdaniem organizacji pozarządowych UE powinna zwiększyć swój cel do 30 proc. już teraz, bez czekania na podjęcie takiego kroku przez inne państwa. Taki wniosek płynie z opublikowanego wczoraj raportu Potsdam Institute for Climate Impact (PIK). Jego autorzy oceniają, że większe redukcje emisji gazów cieplarnianych wymagają zwiększenia o jedną czwartą nakładów inwestycyjnych w Unii Europejskiej: z 18 proc. PKB do 22 proc. Wyższe nakłady spowodują spadek bezrobocia i większy wzrost gospodarczy (o ok. 0,6 proc.).
32 euro/tonę wyniesie cena prawa do CO2, gdy cel redukcji emisji wzrośnie
– Zielone inwestycje na pewno dadzą możliwość tworzenia nowych miejsc pracy, ale głównie w państwach, które sprzedają niskoemisyjne technologie, w tym te dla odnawialnych źródeł energii – komentuje Maciej M. Sokołowski, dyrektor wykonawczy Społecznej Rady ds. Narodowego Programu Redukcji Emisji.
W przypadku Polski konieczność redukcji emisji CO2 o 30 proc. oznacza przeznaczanie rocznie na inwestycje prawie 84 mld zamiast 66,4 mld dolarów, gdyby cel nie został zmieniony. Autorzy raportu wychodzą z założenia, że państwa będą przeznaczały na inwestycje wpływy z aukcji praw do emisji CO2 sprzedanych dla energetyki i przemysłu. Według ich obliczeń cena uprawnienia wzrośnie o 65 proc., do 32 euro za tonę, jeśli Unia Europejska wprowadzi ambitniejszy plan ochrony klimatu. – Inwestycje w zieloną energię wymagają wsparcia, ponieważ technologie niskoemisyjne są na początku droższe od tradycyjnych węglowych. Co prawda od 2013 r. rząd będzie miał do dyspozycji część funduszy z aukcji praw do emisji CO2, ale ich przydział nie jest jeszcze przesądzony – przypomina Sokołowski.