Dla pasażerów A 380 jest teraz taką samą atrakcją, jaką za rok dla odlatujących w długie rejsy z Warszawy będzie najnowszy boeing 787 dreamliner. Chociaż te maszyny są ze sobą nieporównywalne.
A380 niemieckiego przewoźnika zabiera 526 pasażerów. 420 upycha w klasie ekonomicznej na niższym pokładzie, 98 w biznesie i tylko ośmiu w klasie pierwszej. To dowodzi, że coraz więcej osób jest gotowych zapłacić za komfort podróży, ale za luksus na kilkanaście godzin już niekoniecznie.
Luksusowy wieloryb
Gigantyczna maszyna Lufthansy nie podjedzie jednak w Warszawie do rękawa, bo jest za duża. Do obsługi A380 na razie na kilkunastu lotniskach na świecie zbudowano specjalne terminale. Zaskakujący jest krótki czas załadowywania pasażerów, który wynosi zazwyczaj nie więcej niż 25 minut. W przypadku mniejszych tradycyjnych maszyn jest o dobrych 10 – 15 minut dłuższy od momentu wejścia pierwszego pasażera do sakramentalnego komunikatu „boarding completed", który oznacza, że maszyna jest gotowa do startu.
O A380, który wszedł do floty najbogatszych linii świata w 2007 r., krążą legendy. Że wszystko jest tam najnowsze, największe, najbardziej luksusowe. Największe – zgoda, bo maszyna wygląda jak wieloryb i rzeczywiście jest „wielorybem" wśród innych samolotów. Jest krótszy od „młodszego brata" A340, chociaż wiele rozwiązań wyraźnie zostało zapożyczonych z wcześniejszych modeli airbusa. Podobne rozwiązanie wybrały australijski Qantas, Air France i British Airways.
W skrajny luksus w wyposażeniu i zaprojektowaniu A380 poszły takie linie, jak dubajskie Emirates i Singapore Airlines. Tam pierwsza klasa przypomina wnętrze najlepszych hoteli, a łóżka nie tylko w pierwszej, ale i w klasie biznes są bardzo wygodne.