Jeśli wyprzedaż się powiedzie zgodnie z przewidywaniami władz to wartość wpływów do budżetu powinna wynieść około 50 mld euro.
- Dokładny plan działań przedstawimy w przyszłym tygodniu – podało w oświadczeniu dla FT ministerstwo finansów Grecji. Zakładane wpływy do budżetu maja wynieść 15 mld euro w latach 2012 - 2013 by później podskoczyć do 35 mld w następnych dwóch latach. Na sprzedaż pójdą m.in. państwowe spółki oraz należące do administracji nieruchomości. W ten sposób Grecy wypełniają swoją cześć umowy zawartą na ostatnim szczycie państw Unii Europejskiej. Zezwolono wtedy by najbardziej zadłużone kraje eurostrefy mogły sprzedawać własne obligacji poprzez Europejski Fundusz Stabilności Finansowej (ETSF). Postawiono jednak wtedy jeden warunek. Grecja miała się zobowiązać do przeprowadzenia programu prywatyzacji co też właśnie czyni.
Tym sposobem Ateny próbują na powrót odzyskać zaufanie inwestorów do własnych papierów dłużnych. Sytuacja robi się powoli napięta, ponieważ pieniądze z pomocy, które otrzymała Grecja od UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego wyczerpią się w przyszłym roku. Bez pomocy z zewnątrz Grecy nie będą w stanie sami udźwignąć problemu własnego deficytu. Finansowanie go przy pomocy pieniędzy pozyskanych z rynku byłoby niezwykle trudne, gdyż rentowność greckich obligacji dalej utrzymuje się na rekordowo wysokim poziomie. Jeśli jednak udałoby się wykonać plan prywatyzacyjny to zgodnie z przewidywaniami analityków dług publiczny Grecji powinien spaść o około 16 proc. do 2015 roku. To znacznie pomogłoby Grekom w staraniach, by w końcu wyjść na prostą.