- Najlepsze są najprostsze rozwiązania. Na przykład powołanie spółki, w której udziałach partycypowaliby operatorzy, np.: proporcjonalnie do swojej pozycji rynkowej.
- To znaczy, że na przykład Netia wnosiłaby kapitały na poziomie 15 proc., a TP na poziomie 40 proc. a dostęp do infrastruktury miałyby taki sam?
- Dostęp do infrastruktury byłby równy, ale udział w zyskach i wpływ poprzez członków rady nadzorczej stosowny do udziałów. Ta spółka, choćby z przyczyn podatkowych, musiałaby być podmiotem rentownym. Chociażby powyżej poziomu kosztów kapitału, który w naszych kalkulacjach i biznesplanach wynosi 11,75 proc. Jeżeli uda się uzyskać dobry zwrot z inwestycji, to dlaczego się wahać? Wysokość nakładów inwestycyjnych nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu TP, inwestując więcej, osiągnie nominalnie wyższe zwroty niż inni partnerzy. Plany co do rentowności spółki joint-venture, określiłyby po jakich cenach musiałaby sprzedawać wybudowaną infrastrukturę swoim udziałowcom, jak również operatorom trzecim.
- Kto Pana zdaniem poza TP mógłby uczestniczyć w takiej spółce?
- Z naszego punktu widzenia muszą to być wiarygodni partnerzy, którzy są w stanie zainwestować poważne środki, liczone w dziesiątki (a jeszcze lepiej setki) milionów złotych rocznie Mówimy o takich spółkach, jak TP, Telefonia Dialog, Exatel, operatorzy komórkowi, czy najwięksi operatorzy telewizji kablowej. Podkreślam, że tak budowana sieć powinna mieć otwarty charakter i być dostępna dla wszelkich podmiotów.
- W interesie Netii byłoby ograniczenie dostępności takiej infrastruktury. Dlaczego chcecie fundować konkurentom sieć FTTH?