Tak. Bo ciało nie stanowi przeszkód. Każdy, kto ma ciało, jest sportowcem. Problem, by sportów nie uprawiać, jest w głowie. I nie mówię tu o sporcie wyczynowym, lecz zwykłym ruchu dla zdrowia. Form dostępnych dziś sportów jest ogrom. Raz po raz wchodzą jakieś nowości o niezrozumiałych nazwach. Stają się modne, rozpisują się o nich media i tłumy walą na salę gimnastyczną.
Tymczasem rodzaj ruchu musi być dopasowany do osobowości. Są typy ludzkie, które, proszę mi wierzyć, ze względu na swój temperament nigdy nie będą uprawiać jogi. Innych po prostu nie zmusimy do biegania. Zresztą bieganie to dość kontuzyjny sport, który należy uprawiać z umiarem i z ćwiczeniami uzupełniającymi.
Jak rozpoznaje się swój typ?
Zapewnienie, że ktoś czegoś nie lubi, nie wystarczy. Trzeba wybadać, jaki sport chwyci, spodoba się, będzie z przyjemnością uprawiany. Robi się w tym celu specjalne psychotesty. Wyróżniają typ perfekcjonisty indywidualisty – taki zawsze będzie ćwiczył sam, bo nie znosi presji grupy. Ta osobowość łączy się często z typem rywala – chętnie treningi indywidualne przeplata ze sportami wymagającymi konkurowania z innymi: tenisem, squashem, bieganiem na czas.
Z kolei typ baletnicy, najczęściej spotykany wśród kobiet, motywuje się właśnie dzięki grupie. Będzie wybierać zajęcia taneczne, interaktywne, wymagające dobrej koordynacji, kontrolowania własnego ciała i poprawności wykonywanych ćwiczeń w lustrze. Osoby wyciszone, mało ekspresyjne, dobrze się czują na jodze, ćwiczeniach pilates, z elementami medytacji, z możliwością spokojnego kontrolowania oddechu przy wyrównanym tętnie.
Gdy już rozpoznany jest typ, to co dalej? Przepisuje się mu odpowiednie ćwiczenia jak na recepcie?