Prezes japońskiej firmy energetycznej wziął odpowiedzialność za katastrofę ekologiczną elektrowni w Fukushimie i za wynikające z niej rekordowe straty spółki, i podał się do dymisji. Akcje firmy zyskały w piątek 2,51 proc. Ich cena jest jednak niższa o 83 proc. niż 11 marca, kiedy miało miejsce trzęsienie ziemi i tsunami, którego fale zalały należącą do TEPCO elektrownię atomową.

Masatakę Shimizu zastąpi obecny dyrektor generalny Toshio Nishizawa. Shimizu przeprosił za spowodowanie tylu problemów społeczeństwu. Jego firma straciła w roku finansowym (kończącym się 31 marca) 1,25 bln jenów (10,7 mld euro), wliczając w to 1,02 bln (8,5 mld euro) na likwidację zniszczonych czterech reaktorów w Fukushimie i odpisy na utratę wartości aktywów. To największa strata roczna japońskiej firmy spoza sektora finansowego. Dotychczas rekordzistą był telekom NTT z sumą 834,6 mld jenów w roku obrotowym 2001/2002 r. TEPCO zrezygnowała z podania prognoz na ten rok i z budowy dwóch reaktorów w Fukushimie.