Redukcja oceny wiarygodności Grecji (Fitch) oraz perspektywy ratingu Włoch do negatywnej (Standard & Poor's) wprowadziły dużą nerwowość na rynkach. Inwestorzy, obawiając się rozszerzenia problemów finansowych w eurolandzie, zaczęli pozbywać się bardziej ryzykownych aktywów.

Dlatego po południu za euro, które jeszcze rano kosztowało tylko 3,92 zł, trzeba było płacić 3,95 zł. Jeszcze więcej nasz pieniądz stracił do dolara i franka szwajcarskiego. Kurs pierwszej z walut podskoczył do prawie 2,82 zł (najwięcej od początku kwietnia), a drugiej do blisko 3,19 zł (rekord od 18 marca).

Na rynku międzybankowym dzięki udanej porannej aukcji 44-tygodniowych bonów skarbowych panowała znacznie spokojniejsza atmosfera. Mimo to rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich zwyżkowała do 6,06 proc. (z 6,05 proc.). Oprocentowanie pięciolatek wzrosło do 5,6 proc. (5,59 proc), a dwulatek do 5,05 proc. (z 5,04 proc.).