Nieoficjalnie wiadomo, że to właśnie w Krynicy narodziła się największa tegoroczna transakcja w regionie, warta ponad 18,1 mld zł operacja przejęcia Polkomtelu przez Zygmunta Solorza-Żaka. Jej początkiem była nieformalna rozmowa podczas ubiegłorocznego forum. Co prawda projekty tej skali pojawiają się rzadko, ale jak podkreśla Krzysztof Kalicki, sporo rozmawia się o potrzebach finansowych energetyki czy sektora publicznego.
Jak jednak zaznacza Janusz Czapiński, ktoś, kto sądzi, że wyjedzie z Krynicy z gotowym kontraktem, raczej się rozczaruje. – Wprawdzie wszyscy mają na uwadze biznes, ale to nie jest miejsce na negocjacje i wyliczenia z kalkulatorem w ręku, gdyż do tego potrzeba zespołu prawników, doradców. Jeśli ktoś na to liczy, to znaczy, że nie dorósł do takich spotkań – ocenia psycholog.
Nie rozwodnić śmietanki
Organizatorzy biznesowych konferencji podkreślają wprawdzie, że nie konkurują na liczbę zapraszanych VIP (– Dla nas każdy uczestnik jest VIP – zaznacza Paweł Piszczek), ale wiadomo, że głośne w świecie polityki i biznesu nazwiska budują prestiż spotkania. Jak jednak przyznają organizatorzy, dla biznesowych uczestników równie ważna, a może nawet ważniejsza, jest obecność najważniejszych graczy z ich branży.
– Dla ludzi z sektora elektroenergetycznego bardziej niż przyjazd kilku premierów liczy się obecność szefów wszystkich czołowych firm energetycznych – twierdzi Wojciech Kuśpik. Tyle że ci szefowie z coraz dłuższej listy konferencji wybierają te najbardziej prestiżowe, czyli gromadzące osobistości polityczne.
Ten prestiż jest dużo ważniejszy dla sukcesu forum niż systematycznie rosnąca liczba uczestników. Dlatego wśród organizatorów dużych rodzimych konferencji tak mile widziane są porównania do Davos: określenie „polskie Davos" pojawia się często w opisach forum w Krynicy, a wiosną tego roku padło też na otwarciu kongresu w Katowicach.
Jak podkreśla Janusz Czapiński, o prestiżu świadczą publikacje w renomowanych mediach, relacje w głównych programach informacyjnych. Zbyt duża liczba uczestników sprawia, że biznesowa śmietanka rozmywa się w tłumie. – I zamiast spotkania elit mamy Jarocin – kwituje psycholog.
Dlatego też Klaus Schwab, organizator forum w Davos, od lat utrzymuje stałą (ok. 2 tys.) liczbę gości, ograniczając też dostęp do niego dziennikarzom. Zygmunt Berdychowski wprawdzie podkreśla z dumą, że w tym roku w Forum Ekonomicznym w Krynicy uczestniczy ok. 2600 osób – co jest rekordem w 21-letniej historii imprezy – ale zaznacza, że nie zamierza przekraczać liczby 3 tys. uczestników, by forum nie straciło na atmosferze.
Trudno się zresztą ścigać na liczby, skoro w tegorocznym Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach uczestniczyło 6 tys. osób.
Czy polskie konferencje biznesowe na stałe wejdą do kalendarza regionalnych imprez w Europie? Na pewno nie będzie im łatwo.
Wprawdzie biznes chętnie uczestniczy w takich spotkaniach na styku polityki i gospodarki, ale kalendarze czołowych przedsiębiorców i polityków nie są z gumy. Tymczasem międzynarodowych imprez z roku na rok przybywa, zwłaszcza że ich organizacja sama w sobie jest dobrym biznesem, a te najbardziej znane idą za ciosem, zapraszając swych gości na regionalne czy tematyczne konferencje.
Najbardziej znane forum w Davos poza dorocznym spotkaniem w szwajcarskim kurorcie organizuje kilka regionalnych konferencji na różnych kontynentach. Z kolei wokół forum w Krynicy odbywa się co roku od czterech do sześciu regionalnych i tematycznych spotkań.
Może sposobem na sukces jest inwestycja w jakość, także konferencyjnej infrastruktury, z którą polskie imprezy – nie tylko Krynica, ale i Katowice – mają na razie problem.