Resorty oceniane jako słabe mogą się okazać najlepsze. To, czym dziś premier Donald Tusk chwali się na konferencjach, będzie uznawane za historyczny błąd.
Drugi rząd Platformy ma się ponoć niewiele różnić od pierwszego. Wyraźnie premier i wyborcy są zadowoleni ze spokoju i stabilizacji, jakie towarzyszyły dotychczasowemu jego działaniu. Pytanie, czy tak samo ocenią działalność tej ekipy za kilka lat i co powiedzą kiedyś historycy.
Minister Cezary Grabarczyk dość powszechnie jest uznawany za słabego szefa resortu. Polaków denerwuje szczególnie chaos na kolei. Ale tak było w Polsce od lat. Za rok, dwa nikt o tym nie będzie pamiętał. Natomiast w każdym zestawieniu rozbudowy nowoczesnych dróg pierwszy rząd Platformy długo będzie liderem. Można zaryzykować tezę, że osiągnięcia najsłabszego ministra staną się najbardziej widocznym pozytywnym pomnikiem tego rządu.
Z kolei ekonomiści będą się z pewnością spierać, komu zawdzięczamy, że jako jedyny kraj Europy nie zostaliśmy dotknięci recesją w pierwszej fazie ostatniego kryzysu. Ale to niewątpliwe osiągnięcie będzie zaliczone kiedyś na plus ustępującego rządu.
Do mniejszych zasług zostaną także z pewnością zaliczone wysokie wpływy ze sprzedaży państwowych firm, choć dla niektórych będzie to sprzedaż sreber rodowych. Z tym rządem będą też kojarzone pierwsze odwierty gazu łupkowego, częściowe rozwiązanie sprawy emerytur pomostowych, ułatwienia dla przedsiębiorczości, polska prezydencja, duża aktywność na forum europejskim czy szybkie wykorzystanie funduszy unijnych. Ale to są sprawy cząstkowe. Poważniejsze będą skutki błędów i zaniechań.