W ciągu kilku godzin indeksy głównych giełd spadły od 3 do 5 proc., a koszt obligacji krajów eurolandu się podniósł.
Trudno zrozumieć decyzję premiera Grecji, ponieważ w czasie negocjacji w zeszłym tygodniu warunku referendum nie podnosił ani też potrzeby głosowania nad wotum nieufności w parlamencie (jak np. zrobiła to premier Słowacji).
Wraz z decyzją Papandreu cały pakiet pomocowy dla Grecji staje pod znakiem zapytania, co gorsza – dalsze umocnienie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, między innymi poprzez zastrzyki spoza strefy euro, jest wątpliwe.
Jeorjos Papandreu stał się niekoniecznie pozytywnym bohaterem szczytu G20 w Nicei, który miał między innymi posłużyć do dalszego uściślenia uzgodnień szczytu UE ze środy 27 października.
Załóżmy, że Papandreu przegra zarówno głosowanie nad wotum, jak i późniejsze referendum – na co wskazują dzisiejsze wyniki sondaży. Co wtedy?