Miał przy tym świadomość, że cierpliwość ze strony Brukseli jest na wyczerpaniu. Po rozmowach z ministrami finansów strefy euro Venizelos dodał : —Wszystko stanęło na ostrzu noża. To są bardzo trudne rozmowy. Ujawnił, że zostało już zawarte porozumienie w sprawie dokapitalizowania banków i sprzedaży państwowego majątku, ale jednak nadal pozostały różnice zdań dotyczące reform na rynku pracy i podatków. Przy tym „trojka" - Komisja Europejska, EBC i Międzynarodowy Fundusz Walutowy naciskają na obniżenie zarobków w greckich firmach prywatnych, głównie chodzi im o zaprzestanie wypłacania bonusów - 13 i 14 pensji oraz obniżenia pensji minimalnej do poniżej 600 euro miesięcznie, a także zlikwidowania zwyczaju wypłacania dodatkowej pensji na wakacje. Wciąż nie zostało również określone ile pieniędzy teraz będzie potrzebowała Grecja, jak duże oszczędności trzeba jeszcze wprowadzić, oraz jaka powinna być rola Europejskiego Banku Centralnego. Wiadomo natomiast, że do 20 marca rząd grecki musi zapłacić 14,5 mld euro inwestorom którzy kupili jego obligacje, a negocjacje bezwzględnie muszą zakończyć się przed wyborami w kwietniu.
W planie ratunkowym dla Grecji przewidziana jest również redukcja zadłużenia o 70 proc, wymiana obligacji krótkoterminowych na długoterminowe w zamian za kredyty w wysokości przynajmniej 130 mld euro. Do zawarcia ugody z Grekami namawia odchodzący prezes Deutsche Banku, Josef Ackermann,który jest przekonany, że bankructwo Grecji otworzy „puszkę Pandory". W niedzielę rano Ackermann przyleciał do Aten z nadzieją, że rzeczywiście do wieczora uda się wynegocjować porozumienie.
Tymczasem wiadomo, że Grecy nie byli w stanie wypełnić kryteriów budżetowych, których wyznaczenie dało im dostęp do wartego 110 mld euro pakietu pomocowego w maju 2010 roku. Grecki PKB zmniejszył się w 2011 o 6 proc, ale deficyt budżetowy nadal wynosi 10 proc. PKB, zaś bezrobocie sięga 18 proc.
— Nie możemy bez końca wrzucać pieniędzy w czarną dziurę - denerwował się w niedzielę niemiecki minister finansów, Wolfgang Schauble. Jego zdaniem Grecja niewątpliwie potrzebuje nowego programu ratunkowego, ale ten kraj musi stworzyć warunki, aby taki program można było wprowadzić - dodał. Po raz pierwszy w tym kryzysie wypowiedział się grecki kościół. — Namawia się, byśmy wzięli większą porcję lekarstwa, którego działanie jest tragiczne w skutkach i obiecać działania, które nie rozwiązują naszych problemów, jedynie na krótki czas odłożą śmierć naszej gospodarki - mówił w niedzielę Hieronymos II, głowa Kościoła Cerkwi Prawosławnej.
Tyle, że Bruksela wyraźnie zaczyna już tracić cierpliwość, którą wykazywała wobec Greków przez ostatnie ponad 2 lata. Przewodniczący eurogrupy, Jean Claude Juncker postawił sprawę jasno: Grecy nie moją co oczekiwać więcej dowodów solidarności, a ogłoszenie niewypłacalności przez ten kraj jest bardzo prawdopodobne. Jego zdaniem nieuchronność bankructwa w marcu, jeśli do tego czasu nie dojdzie do porozumienia powinna Grekom dodać siły we wprowadzaniu reform. Juncker uważa,że niepowodzenia Grecy mają przede wszystkim w walce z korupcją w administracji państwowej oraz prywatyzacji.—Tutaj niewiele się udało - dodał.