Nie ma kryzysu na rynku sztuki i antykwarycznym, przynajmniej gdy chodzi o podaż. Codzienna sprzedaż, jak zawsze u nas, pozostaje szerzej nieznana, wegetuje w cieniu sprzedaży aukcyjnej. Opłaca się na co dzień odwiedzać galerie, gdzie czekają na nas przedmioty nierzadko muzealnej wartości.
Na przykład w krakowskiej Desie kolekcjoner pamiątek historii gospodarczej znajdzie intrygujący przedmiot. To kunsztownie wykonana okładka introligatorska z pięknie wykaligrafowanym dyplomem oraz ilustracjami wewnątrz. W 1899 roku w stulecie firmy kupieckiej Władysława Fiszera pracownicy dali ten dyplom na pamiątkę swojemu szefowi. Dyplom zawiera ciekawy tekst na cześć Fiszera (1,1 tys. zł).
Z kolei miłośnik koni może kupić w krakowskiej Desie I Nagrodę Wielkiej Pardubickiej z 1880 roku. To srebrny kufel, który waży 76 dag, sygnowany przez wiedeńskiego złotnika; ma na zwieńczeniu pokrywy konia (6,3 tys. zł).
Z Krakowa niedaleko do Bielska-Białej, gdzie odwiedzimy antykwariat Leszka Wąsa, zawsze dobrze zaopatrzony w rzemiosło artystyczne. Tym razem uwagę zwraca kwadransowy szwajcarski zegar konsolowy z XVIII wieku, w obudowie z szylkretu i brązu (wys. 119 cm). Znana jest proweniencja przedmiotu, przez lata był w muzealnym depozycie (50 tys. zł). W Polsce zawsze brakowało zegarów dla wytrawnych znawców, ten egzemplarz ma interesujący mechanizm.
Miłośnicy dobrego rzemiosła powinni zajrzeć do Poznania. W firmie Artykwariat (www.artykwariat.pl) znajdziemy ciekawe srebra i porcelanę, np. rzadką figurkę „Carmen" w stylu art déco. W latach 30. XX wieku dla wytwórni Rosenthala zaprojektował ją Wolfgang Schwarzkopf (7,8 tys. zł).