Oferta galerii sztuki i antykwariatów

W galeriach są muzealnej wartości przedmioty we wszystkich przedziałach cenowych

Publikacja: 09.02.2012 00:18

300 zł kosztują najtańsze zabytki kultury łużyckiej

300 zł kosztują najtańsze zabytki kultury łużyckiej

Foto: Prima Porta

Nie ma kryzysu na rynku sztuki i antykwarycznym, przynajmniej gdy chodzi o podaż. Codzienna sprzedaż, jak zawsze u nas, pozostaje szerzej nieznana, wegetuje w cieniu sprzedaży aukcyjnej. Opłaca się na co dzień odwiedzać galerie, gdzie czekają na nas przedmioty nierzadko muzealnej wartości.

Na przykład w krakowskiej Desie kolekcjoner pamiątek historii gospodarczej znajdzie intrygujący przedmiot. To kunsztownie wykonana okładka introligatorska z pięknie wykaligrafowanym dyplomem oraz ilustracjami wewnątrz. W 1899 roku w stulecie firmy kupieckiej Władysława Fiszera pracownicy dali ten dyplom na pamiątkę swojemu szefowi. Dyplom zawiera ciekawy tekst na cześć Fiszera (1,1 tys. zł).

Z kolei miłośnik koni może kupić w krakowskiej Desie I Nagrodę Wielkiej Pardubickiej z 1880 roku. To srebrny kufel, który waży 76 dag, sygnowany przez wiedeńskiego złotnika; ma na zwieńczeniu pokrywy konia (6,3 tys. zł).

Z Krakowa niedaleko do Bielska-Białej, gdzie odwiedzimy antykwariat Leszka Wąsa, zawsze dobrze zaopatrzony w rzemiosło artystyczne. Tym razem uwagę zwraca kwadransowy szwajcarski zegar konsolowy z XVIII wieku, w obudowie z szylkretu i brązu (wys. 119 cm). Znana jest proweniencja przedmiotu, przez lata był w muzealnym depozycie (50 tys. zł). W Polsce zawsze brakowało zegarów dla wytrawnych znawców, ten egzemplarz ma interesujący mechanizm.

Miłośnicy dobrego rzemiosła powinni zajrzeć do Poznania. W firmie Artykwariat (www.artykwariat.pl) znajdziemy ciekawe srebra i porcelanę, np. rzadką figurkę „Carmen" w stylu art déco. W latach 30. XX wieku dla wytwórni Rosenthala zaprojektował ją Wolfgang Schwarzkopf (7,8 tys. zł).

30 zł

zapłacimy za pierwodruki polskich noblistów

Zanim odwiedzimy Warszawę, warto wspomnieć o historycznych papierach wartościowych. Trafiają się w całym kraju, zwykle w antykwariatach książkowych lub na jarmarkach staroci. Można nimi elegancko udekorować służbowe wnętrza, projektowali je najwięksi polscy artyści. Za grosze możemy stworzyć muzealną kolekcję. O okazyjnych dziś cenach mówi kolekcjoner Leszek Koziorowski, przewodniczący Stowarzyszenia Kolekcjonerów Historycznych Papierów Wartościowych. Niedawno ukazała się monografia Leszka Koziorowskiego „Akcje notowane na warszawskiej giełdzie do 1939 roku", którą można upolować w Internecie. Książka ta stała się biblią dla kolekcjonerów.

W stołecznych galeriach znajdziemy wyjątkowo atrakcyjną ofertę. Warszawska galeria Prima Porta (www.primaportaantiquities.com) jako jedyna w kraju specjalizuje się w handlu zabytkami archeologii. Dr M. Renz kupił w Berlinie przedwojenną niemiecką kolekcję ok. 300 przedmiotów ceramicznych kultury łużyckiej, pochodzących z epoki brązu z okresu 1300 – 500 p.n.e. Kosztują one od 300 zł do 30 tys. zł, średnia cena to ok. 1,2 – 3,3 tys. zł. Klienci dostają certyfikat autentyczności pozwalający na identyfikację przedmiotu.

Oprócz wartości dekoracyjnej i symbolicznej zabytki kultury łużyckiej mają także spory potencjał inwestycyjny. Są tanie w porównaniu z oferowanymi równocześnie zabytkami egipskimi (do 300 tys. zł). O ile mi wiadomo, dotychczas nie było na rynku wyrobów kultury łużyckiej pochodzących z legalnych źródeł. Galeria Prima Porta rozwija działalność. W 2003 roku miała w ofercie ok. 60 zabytków. W 2005 roku było ich 150. Teraz jest ich ok. 380, oprócz wspomnianej kolekcji.

Przebojem na rynku sztuki współczesnej są ceramiczne figury Matki Boskiej malowane przez Jacka Łydżbę. Wernisaż w stołecznej Galerii Art (www.galeriaart.pl) był tuż przed Bożym Narodzeniem, wydano album z reprodukcjami figur. Od tamtego czasu cieszą się dużym powodzeniem (900 zł).

W stołecznym antykwariacie Lamus (www.lamus.pl) warto przynajmniej zobaczyć egzemplarz „Reduty Ordona" Mickiewicza nielegalnie wydanej przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Lwowie w 1833 roku. To z pozoru zgrzebna broszurka (7 stron), ale miała wielką siłę oddziaływania, skoro kurator Ossolineum Konstanty Słotwiński za nielegalny druk skazany został na 12 lat ciężkiego więzienia. „Reduta" trafi na aukcję, na razie nie ustalono ceny.

Po drodze na Wybrzeże obowiązkowo odwiedzamy Bydgoski Antykwariat Naukowy (www.ban-dreas.pl). Tam na elegancki prezent możemy kupić „Album Legionów Polskich" luksusowo wydany w 1933 roku, zachowany w doskonałym stanie. Efektowny wygląd dzieła zaprojektowało legendarne Atelier Girs-Barcz; 400 stron, setki fotografii, w tym reprodukcje prac artystów związanych z Legionami. Ten biały kruk kosztuje 500 zł. Mniej zamożni mogą na miejscu po 30 zł kupić pierwodruki noblistów, Miłosza lub Szymborskiej.

W sopockiej galerii Sopockiego Domu Aukcyjnego (www.sda.pl) na 100 tys. zł wyceniono komplet mebli stołowych (kredens, stół, sześć krzeseł), które zaprojektował Louis Mojorelle, jeden z ważniejszych projektantów mebli secesyjnych. Meble pochodzą z Francji.

Można mnożyć setki podobnych przykładów. Jest ciekawa oferta! Dlaczego antykwariusze narzekają na podaż? Może zarazili się wirusem kryzysowego czarnowidztwa.

Opinia: Leszek Koziorowski, kolekcjoner historycznych papierów wartościowych

Jeśli przyjmiemy, że do 1939 roku w Polsce wydrukowano około 30 tys. różnego rodzaju akcji, to dziś kolekcjonerom znanych jest zaledwie ok. 6 – 7 tys. ich rodzajów. Pozostałe czekają na odkrycie. Wielki urok tej dziedziny kolekcjonerstwa polega na tym, że co roku pojawia się ok. 50 – 100 nieznanych wcześniej historycznych papierów wartościowych. Generalnie większość cen jest niska i wynosi ok. 20 – 50 zł. Rzadsze dokumenty mają ceny powyżej 200 zł. Zdarzają się jednak też papiery, które moim zdaniem są przewartościowane.

Z drugiej strony nowości mają często wyjątkowo niską cenę, ponieważ kolekcjonerzy nie są w stanie ustalić, ile takich papierów pojawi się na rynku. Szczególnie ostatnio obserwuję, że ceny nowości nieco spadły, ponieważ płytki rynek nie jest w stanie wchłonąć oferty. Natomiast papiery, które od dawna znane są kolekcjonerom, mają co najmniej od dwóch lat stabilne ceny. Można powiedzieć, że dopiero teraz powstają zręby kolekcjonerstwa dawnych papierów wartościowych.

Co prawda nie istnieje żaden katalog polskich akcji (na stronie www.historycznepapiery.pl można jedynie znaleźć cennik 300 najpopularniejszych akcji), ale rasowy kolekcjoner potrafi rozpoznać wartość nieznanych wcześniej dokumentów. Po prawdzie trzeba uznać, że do kolekcjonowania papierów wartościowych trzeba mieć żyłkę detektywistyczną. Przy tym jest to kolekcjonerstwo interdyscyplinarne, które łączy w jednym wiedzę o finansach, historii gospodarczej czy w końcu grafice artystycznej.

Nie ma kryzysu na rynku sztuki i antykwarycznym, przynajmniej gdy chodzi o podaż. Codzienna sprzedaż, jak zawsze u nas, pozostaje szerzej nieznana, wegetuje w cieniu sprzedaży aukcyjnej. Opłaca się na co dzień odwiedzać galerie, gdzie czekają na nas przedmioty nierzadko muzealnej wartości.

Na przykład w krakowskiej Desie kolekcjoner pamiątek historii gospodarczej znajdzie intrygujący przedmiot. To kunsztownie wykonana okładka introligatorska z pięknie wykaligrafowanym dyplomem oraz ilustracjami wewnątrz. W 1899 roku w stulecie firmy kupieckiej Władysława Fiszera pracownicy dali ten dyplom na pamiątkę swojemu szefowi. Dyplom zawiera ciekawy tekst na cześć Fiszera (1,1 tys. zł).

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy